Ani paprykarz, ani pasztecik, ani tym bardziej frytburger. Po raz pierwszy odwiedzał Szczecin i przede wszystkim chciał zjeść pierogi. Trzeba jednak przyznać, że Adam to obieżyświat, który prawdopodobnie nie wiedział, o naszych iście lokalnych przysmakach. Poza tym zachwycił się też filharmonią i tym, że prawie wszędzie można płacić kartą.

Młody Amerykanin, od kilku lat mieszkający w Berlinie, niedawną jednodniową wyprawę do Szczecina zrelacjonował na swoim podróżniczo - lifestyle'owym blogu travelsofadam.com. Podróży specjalnie wcześniej nie planował. Trafił do polskiego miasta raczej z przypadku, za namową przyjaciółki (która Szczecin odwiedzała już kilkakrotnie) i kierując się swoim noworocznym mottem „Fuck it!”.

Pierogi ponad wszystko

W Szczecinie głównym celem Adama były pierogi (wcześniej jadł je w Poznaniu i jak wspomina ma lekką obsesję na punkcie polskiego jedzenia). Tak więc jak tylko znalazł restaurację, w której owo danie jest serwowane, cała wycieczka zamówiła prawie wszystkie rodzaje dostępne w karcie.

Poza pierogami zachwala też nasze tanie piwo i to, że bez problemu, nawet za niewielkie zamówienia, w lokalach można płacić kartą. W okolicach dworca natomiast akceptowano euro, tak więc nie udało mu się zobaczyć naszych polskich złotówek.

Blogerowi podobają się też „wypełnione kolorowymi budynkami place starego miasta”. Zapewne ma tu na myśli barwne kamienice z Rynku Siennego. Jak napisał, dzięki oglądaniu takiej architektury nie tracili dobrego humoru przez cały dzień. Szczecin zwiedzali bowiem przy nieciekawej pogodzie, było zimno, mokro i szaro, ale jak to Adam tłumaczy w swoim wpisie: „to północna Europa w styczniu, czego spodziewałeś się więcej?”.

… ze „słodką kafejką wewnątrz i prostą, ale olśniewającą architekturą”

W swojej relacji opisuje również, jak szukając krótszej drogi do zamku, natknął się na opuszczony, odgrodzony i zarośnięty chaszczami plac w centrum (prawdopodobnie chodzi o niezagospodarowany teren po dawnym hotelu Arkona), ale wcale nie uznał tego miejsca za szpecące przestrzeń miasta. Za to najbardziej zachwycił go budynek filharmonii ze „słodką kafejką wewnątrz i prostą, ale olśniewającą architekturą”. Zdjęcie widzianej z góry filharmonii umieścił też na Instagramie. Podziwiał więc pewnie panoramę Szczecina z 22. piętra znanego szczecińskiego lokalu.

Jak zaznacza, spędził w Szczecinie przyjemny dzień, podczas którego mógł być z przyjaciółmi i zachwycać się małymi rzeczami. I tym, że wszędzie jest blisko. Delektował się tortem szwarcwaldzkim i herbatą, podziwiając panoramę miasta. Robił zakupy w H&M i próbował różnych rodzajów wódki w sklepie spożywczym.

- Just my kind of day – jak sam napisał. I dodał, że wszystko mógłby odtworzyć w Berlinie ale... Czasem trzeba zrobić krok poza tę naszą znaną codzienność, by móc wrócić z czystym umysłem i apetytem na nowe przygody.

Autor travelsofadam.com w 2010 roku rzucił pracę grafika w Bostonie i wyruszył w 15-miesięczną podróż po Europie, która jak widać trochę się przedłużyła. Na swoim blogu opisuje miasta, które odwiedza i inne ciekawe cele wypraw. Ma ponad 7 tys. fanów na Facebooku, a na Twitterze obserwuje go blisko 16 tys. użytkowników. Miejmy nadzieję, że na pierogi do Szczecina będzie wpadał częściej.


Autorzy: Maja Pietrzak, Karolina Woźniak