Ostatnie tygodnie to szereg publikacji medialnych dotyczących tego, czy prof. Tomasz Grodzki jako dyrektor szpitala w Zdunowie brał łapówki i czy za jego przyzwoleniem inni lekarze z tej placówki przyjmowali pieniądze od pacjentów. Radio Szczecin opublikowało kilka relacji anonimowych pacjentów. Za to dzisiaj Radio Zet poinformowało, że dotarło do mężczyzny, któremu zaproponowano 5 tysięcy złotych za oczernienie marszałka Senatu.

"Tu mam pięć tysięcy i panu daję, jeśli tylko pan napisze i podpisze"

Były pacjent prof. Tomasza Grodzkiego miał otrzymać 5 tysięcy złotych, jeżeli oczerni marszałka Senatu – taką informację podało dzisiaj Radio ZET i jest ona cytowana przez większość ogólnopolskich mediów. Pan Tadeusz Staszczyk 8 lat temu przeszedł operację wycięcia nowotworu. Jak powiedział reporterowi Radia ZET kilka dni temu ktoś „ze szpitala” złożył mu wizytę i zaproponował pewien nie do końca uczciwy układ:

– Powiedział mi: "proszę mi napisać takie pisemko, że doktor Grodzki powiedział, że przyjmie na operację i do szpitala, jeśli mu zapłacę pieniądze". Wyciąga portfel i mówi: "Tu mam pięć tysięcy i panu daję, jeśli tylko pan napisze i podpisze" – mówi w relacji Radia ZET.

Mężczyzna odmówił i o całej sytuacji poinformował media. Jak podało dzisiaj rano biuro prasowe Senatu RP, marszałek Grodzki powiadomi Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Radio Szczecin publikuje relacje pacjentów obciążające prof. Grodzkiego

Korupcyjne zamieszanie wokół prof. Grodzkiego to efekt szeregu publikacji lokalnych mediów publicznych. Na antenie Radia Szczecin pojawiały się świadectwa osób, mających być świadkami lub uczestnikami procederów korupcyjnych, w których miał brać udział marszałek Senatu lub podlegli mu lekarze. Dziennikarze zapewniają, że ich informatorzy są wiarygodni i swoje zeznania powtórzyli przed prokuraturą, która wszczęła dochodzenie w tej sprawie.

Radio przytoczyło między innymi historię Pani Elżbiety i Pana Andrzeja, którzy mieli wręczyć politykowi 3 tysiące złotych: – Prosiliśmy, by ratował teścia, bo życie jest jedno. Daliśmy mu w kopercie 3 tysiące. Przyjął, nie przeliczał – cytowało Radio Szczecin. – Profesor Grodzki zadzwonił do szwagra i mówi, że "nie udało się uratować ojca, ponieważ trupa mi przywieźliście". I pytał, czy tę kopertę może przekazać na jakąś fundację – słyszymy dalej.

Prof. Grodzki dementował te doniesienia, zapowiadając skierowanie sprawy na drogę sądową.

„Celem jest podważenie jego autorytetu i uczciwości. Nie atakuje się go jako polityka, a jako lekarza”

Wątpliwości, że zamieszanie wokół prof. Grodzkiego ma charakter polityczny, nie ma prof. Łukasz Tomczak, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego:

– Dla marszałka Senatu takie zarzuty mają wielką wagę polityczną. Prof. Grodzki wywodzi się z opozycji, nie jest więc wygodny dla obecnego obozu rządzącego. Może podlegać atakom i naciskom ze strony środowisk rządowych. Widać wyraźnie negatywne nastawienie w mediach publicznych w stosunku do prof. Grodzkiego, celem jest podważenie jego autorytetu i uczciwości. Nie atakuje się go jako polityka, a jako lekarza – komentuje prof. Tomczak. – Bez decyzji sądu czy prokuratury nie możemy jednoznacznie oceniać tej sytuacji. Obywatele i wyborcy pewnie obserwują i wyciągają wnioski. Na pewno to zamieszanie nie jest korzystne dla wizerunku prof. Grodzkiego – dodaje.