Bransoleta sprzed 3,5 tys. lat została znaleziona na terenie powiatu myśliborskiego, ale jej znalazca zamiast od razu powiadomić odpowiednie władze, zabrał ją ze sobą do Gorzowa. Dopiero po kilku tygodniach w zamian za pokaźne znaleźne, zaoferował przekazanie ozdoby Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków. Teraz może trafić do więzienia.
Bransoletę zbadali archeolodzy z Muzeum Narodowego w Szczecinie i bezsprzecznie stwierdzili, że pochodzi ona ze starszego okresu epoki brązu (1600-1350 lat p.n.e) i jest cennym zabytkiem archeologicznym.

O tym, do którego muzeum trafi odzyskany zabytek archeologiczny zadecyduje Wojewódzki Konserwator Zabytków, ale dopiero po zakończeniu postępowania przez prokuratura.

- Prawo polskie przewiduje nagrodę dla znalazcy zabytku archeologicznego, ale tylko w przypadku natychmiastowego powiadomienia urzędu ochrony zabytków lub przedstawiciela administracji oraz zabezpieczenia miejsca zdarzenia do czasu przyjazdu archeologów. Wydobycie jej z podłoża pozbawia znalezisko kontekstu i uniemożliwia dalsze badania proweniencyjne zabytku – wyjaśnia Marek Łuczak, koordynator ds. zabytków z KWP w Szczecinie i przypomina, że zabytki archeologiczne są własnością Skarbu Państwa, a przywłaszczając bransoletę na szkodę Skarbu Państwa sprawca podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat.

- Dodatkowo postępowanie wyczerpuje znamiona art. 116 Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami z 2003 roku, w brzmieniu: "Kto niezwłocznie nie powiadomił wojewódzkiego konserwatora zabytków lub wójta (burmistrza, prezydenta miasta) o przypadkowym odkryciu przedmiotu, co do którego istnieje przypuszczenie, iż jest on zabytkiem archeologicznym, a także nie zabezpieczył, przy użyciu dostępnych środków, tego przedmiotu i miejsca jego znalezienia, podlega karze grzywny" – dodaje.