Aby uczestniczyć we wszystkich wernisażach tegorocznego festiwalu sztuk wizualnych inSPIRACJE trzeba było zarezerwować sobie mnóstwo czasu. Założę się, że ci, którym się to udało nie żałują. Przeglądając program i katalog szczególnie rzuciły mi się w oczy wystawy 4 artystów.
W sobotnie popołudnie dotarłam na ulicę Kolumba, gdzie czujnym okiem badając, kto tubylec, a kto obcy, pytałam ludzi wyglądających na szczecinian, gdzie znajduje się wejście do podziemi. Wchodząc do schronu czułam lekką dozę niepewności, podążając słabo oświetlonymi korytarzami w towarzystwie pani w kasku. Niesamowite miejsce na wernisaż. Jednocześnie Projekt Bunkier Pamięci idealnie komponuje się z tematem przewodnim festiwalu- „memories”. Miejsce było też nawiązaniem do artystów. W końcu schron jest poniemiecki, a wystawiający się twórcy to Niemka i Polak. Wszystko się zazębia.

Elke Brämer otworzyła przed nami świat swojego dzieciństwa w NRD. Jej prace pod nazwą „Sekwencje”, w większości związane z morzem, są nawiązaniem do wolności, jaką zdawał się dawać Bałtyk. Artystka do zdjęć dodała także instalacje, która przedstawia skojarzenia związane z jej przyjaciółmi. Polski twórca, Łukasz Walaszczyk, projekt „Stół” stworzył w oparciu o fotografię otworkową. Pomysł na tygodniowe naświetlanie stołu jako części domu spajającej całą rodzinę wywodzi się z własnego domu. Artysta wspominał, jak jego matka dokładnie raz w tygodniu wymieniała obrus, by na niedzielę był czysty. Instalacja polegała na dwoistości, z jednej strony trzeba było się oddalić by dostrzec cały obraz, a z drugiej zbliżyć, by odkryć, co znajduje się na tekturowym obrusie.

Wystawa w muzeum miała zupełnie inny charakter, zamiast mroku wilgotnych korytarzy z żelbetonu, mieliśmy do czynienia z konwencjonalną ostoją sztuki. Tym razem oglądający podziwiali nie zdjęcia a wideoarty, stworzone przez Lecha Majewskiego. „KrewPoety” to ponad 30 etiud filmowych, które ogląda się w dowolnej kolejności. Dzięki temu każdy widz układa w głowie inną historię. Natomiast na pierwszym piętrze wystawiał się Tomek Sikora. Jego projekt „Przejrzystość rzeczy” może współtworzyć każdy. Przedmioty, które są elementem wystawy posiadają naniesiony portret właściciela oraz krótką notatkę będącą historią danej rzeczy. W ten sposób podziwiamy buty, lalkę, kałamarz, sukienkę, lusterko i wiele innych przedmiotów, które składają się na opowiadanie o losach człowieka. W Szczecinie wystawione zostało około 95 procent przedmiotów, co jest imponującą liczbą.

Muszę przyznać, iż festiwal był naprawdę dobrze zorganizowany. Nie brakło chętnych na wernisaże, choć wydawać by się mogło, że Szczecin trochę od kultury stroni. Zachęcam do opisywania swoich wrażeń z innych wystaw. Dodajcie chociaż słowo przemyśleń w komentarzach.