Wszystko zaczęło się o godzinie 11:30, kiedy to do szczecińskiej policji dodzwoniła się anonimowa osoba z dramatyczną informacją – na całodobowej poczcie przy placu Grunwaldzkim jest bomba, która może wybuchnąć pół godziny później. Mrożąca krew w żyłach wiadomość okazała się jednak fałszywa.

Ponadto utrudniła życie wielu osobom oraz naraziła służby na niepotrzebne koszty. Kiedy sprowadzony, specjalnie wyszkolony pies zatrzymał się przy jednej z paczek, policja musiała ewakuować wszystkich mieszkańców budynku wielorodzinnego, w którym znajduje się poczta. Na szczęście w pakunku nie znaleziono materiałów wybuchowych.

Policja musiała zamknąć sąsiadujące z budynkiem ulice, co utrudniło dojście do sąsiednich domów czy zaparkowanych w pobliżu samochodów. Zamknięto również częściowo Plac Grunwaldzki, co przyczyniło się do zakorkowania miasta.

Rzeczniczka prasowa – Katarzyna Legan zapowiedziała, że policja rozpocznie dochodzenie w sprawie wykrycia wykonawcy „głupiego żartu”.