Dlaczego szczecinianka przeniosła akcję swojej książki do Poznania? Dlaczego jej powieść była niedostępna w dniu premiery i czy jeszcze przeczytamy o Rogerze Kalicie? O swojej debiutanckiej książce opowiada Katarzyna Marciszewska.

Jak sama przyznaje jest szczecinianką „z krwi i kości”, która żywo interesuje się przeszłością, teraźniejszością i przyszłością Szczecina – mimo to akcję swej debiutanckiej powieści przeniosła z rodzinnego miasta do Poznania.

- Trzy lata temu miasto Poznań ogłosiło konkurs na powieść o tym mieście i zdecydowałam się w nim wystartować. Książka została doceniona, ponieważ zdobyła wyróżnienie, zajęła trzecie miejsce. Dwa pierwsze miejsca zdobyli doświadczeni autorzy, którzy już mieli na swoim koncie powieści, np. Pan Piotr Bojarski, który jest znanym w Polsce pisarzem. Tym bardziej był to dla mnie zaszczyt. - mówi Katarzyna Marciszewska.

Zapomniane archiwa w Ciążeniu

Poznański konkurs był tylko impulsem do powstania „Wiedźm Himmlera”, pomysł narodził się kilka lat wcześniej, gdy autorka usłyszała o archiwum w Ciążeniu.

- Szukałam fajnego tematu, który byłby także interesujący dla innych. Pomysł na tę książkę narodził się... właściwie trudno dokładnie powiedzieć. 10 lat temu podczas studiów doktoranckich dowiedziałam się, że w Polsce przechowywana jest kolekcja dokumentów z procesów o czary, w pałacu w Ciążeniu i Poznaniu i nikt o tym nie wie. - wyjaśnia autorka. I jak dodaje, gdyby taki konkurs literacki został zorganizowany w Szczecinie, chętnie znalazłaby historię, którą mogłaby umieścić w naszym mieście. Jak przyznaje debiutantka, Polskie miasta są pełne tajemnic i wydarzeń z przeszłości, które mogą stanowić doskonałą podstawę powieści.

- Wszyscy jesteśmy zafascynowani historiami np. Dana Browna, który wysyła swoich bohaterów do Watykanu, do Barcelony, a sami także mamy ciekawe archiwa, ciekawe materiały, wokół których można zbudować ciekawą intrygę kryminalną. Postanowiłam spróbować, mam nadzieję, że się udało, że Państwu spodoba się ta książka.- tłumaczy Katarzyna Marciszewska.

 

Książka jak świeże bułeczki 

Książka już w dniu premiery wywołała niemałe zamieszanie, bo nie była dostępna. Przedsprzedaż „zgarnęła” pełną pulę i nakład się wyczerpał. To doskonała zapowiedź na kontynuację, bo jak przyznaje autorka pomysł na kolejną książkę z Rogerem Kalitą „siedzi” już w głowie – czy powstanie? Wszystko zależy od wydawnictwa i tego, czy będzie chęć na dalszą współpracę.

- Jest pomysł na kolejną powieść z Rogerem Kalitą oraz z bohaterami, z tej powieści. Także będzie się działa w Poznaniu, natomiast mam już także myśli dotyczące 3 powieści, którą już chciałabym przenieść do Szczecina. - wyjaśnia autorka.

 

Doskonała reklama miasta

Jeżeli Katarzyna Marciszewska zrealizuje swoje plany, być może Szczecin zyska kolejnego autora, który promuje swoje miasto.

- Jest to forma promocji miasta, spójrzmy np. na Wrocław i Pana Marka Krajewskiego, który wspaniale pokazuje swoje miasto. Literatura może pięknie promować miasto. - dodaje szczecińska pisarka.

 

Z autorką kryminału będzie się można spotkać w najbliższą sobotę, 9 grudnia, w Szkole Podstawowej nr 13 w Wielgowie. Początek o 18:00. Podczas spotkania obszerne fragmenty powieści przeczyta Adam Zych, aktor Teatru Polskiego.

 

KONKURS ROZWIĄZANY
Wygrały: Katarzyna N. i Danuta. O. O sposobie odbioru nagród poinformowaliśmy drogą mailową.

Zobacz też:

"Wiedźmy Himmlera". Zabójczo dobry debiut szczecińskiej autorki [recenzja]