„Szczecin nigdy nie zawiódł i nie zawiedzie” - te słowa Petera są dobrą puentą wczorajszego występu Vadera w „Słowianinie” w ramach trasy „Back To The Black”

Ten ekstremalny wieczór  otworzył nie zapowiadany wcześniej występ Demon Vomit. Jako, że grupa ta weszła na scenę około 18.30, nie wszyscy zdążyli ją zobaczyć. Tak czy owak był to niezły wstęp do dalszych wydarzeń i panowie potwierdzili, że aktualnie są chyba najlepszym reprezentantem lokalnego death metalu.

Bezlitosne brzmienie

Dokładnie o 19.00 wjechali goście z Białegostoku czyli Northern Plague. Zobaczyłem ich po raz pierwszy i przyznam, że zaskoczyli mnie pozytywnie, bo brzmienie jakie uzyskują jest bezlitosne. Mają na razie na koncie tylko mini-album  „Blizzard of the North”, ale na żywo zaliczyli już niemało występów, a więc doświadczeni to muzycy. Takie utwory jak „Toxicated” czy „Ishtar Gate`s a Ruin” udowodniły, że warto sobie zapisać nazwę zespołu w pamięci, bo pewnie jeszcze pokażą, co potrafią.

Mocna dawka

Następny w kolejności - Calm Hatchery, to zespół już w Szczecinie, bardziej znany. Grali u nas m.in. w „Rocker Clubie”, tak więc miejscowa publika wiedziała czego się może spodziewać po tej formacji.  Skaczący po scenie Szczepan (wokal) oraz czterej pozostali muzycy zaaplikowali nam mocną dawkę death-thrashowej strawy. Karkołomne zmiany tempa, połamane rytmy i wyrafinowane  riffy to składniki tego przekazu. Nie muszę więc chyba dodawać, że publika przyjęła 40 minutowy set tej słupskiej grupy z aprobatą, szybko uruchamiając „młyn” pod sceną. W repertuarze Calm przeważały utwory z płyty „Sacrilege of Humanity”, zatem zagrali m.in. „Messerschmitt”, “We Are The Universe” czy  “Shine For The Chosen One”, ale znaleźli też czas na wspominki czyli numer z albumu “El Alamein”, dedykowany załodze najwierniejszych fanów.

Ściana dźwięku

Vedonist  czyli Daffy (wokal) Bunos (gitara prowadząca) Gerhalt (gitara rytmiczna) i  Schröder (perkusja), to również formacja już dłużej działająca w metalowej branży. Ostatni album jaki wydali to “The World of Reversed Decalogue” z 2008 roku. Z niego zagrali wczoraj m.in. pierwszy numer czyli „Dehumanized”, ale panowie zaserwowali nam  także zupełnie nowy towar. Poznaliśmy kilka utworów, które mają się znaleźć na nowej płycie Vedonist – m.in. „Valture Of War”. Ściana dźwięku z industrialnymi przerywnikami tak można by w skrócie określić, to co usłyszeliśmy. W sumie był to mocny wykop tuż przed głównym punktem programu.

Kiedy nad sceną zawisła płachta z okładką „Welcome To Morbid Reich” wysoka  temperatura w „Słowianinie” jeszcze bardziej wzrosła. Publika oczekująca na Vadera musiała jednak zaliczyć jeszcze półgodzinną przerwę techniczną . Po niej scenę opanowali czterej muzycy. Oprócz Petera (wokal, gitara) są to teraz  Pająk (gitara, znany z Esquarial i Panzer X), Hal (bas, który zaliczył m.in. granie w  Dead Infection) oraz  James (perkusja) wywodzący się z zespołu Divine Chaos. Z głośników popłynęły dźwięki „Ultima Thule/Return To the Morbid Reich” i rozpoczął się ten miażdżący, dewastujący zmysły spektakl.

Zgodnie z koncepcją

Zgodnie z koncepcją tej trasy Vader wykonuje podczas niej przede wszystkim utwory z klasycznego już albumu „Black To The Blind” (wydanego piętnaście lat temu) oraz mini-CD „Shotis”. Mogliśmy więc zakosztować wielu death-metalowych evergrinów, w tym także takich, które dotychczas na żywo nie były wykonywane  (jak choćby ”Heading for Internal Darkness”). W czasie tego 80-minutowego show Peter i jego koledzy zagrali m.in. „Carnal”, „Foetus God”, „The Red Passage”, "Distant Dream” i oczywiście utwór tytułowy. Poza tym  jednak było także sporo nowszych kompozycji z innych płyt – „Revelation of Black Moses” kończący album „Revelations”, „Devilizer” z płyty „Necropolis” czy przedstawiony w ostatnich minutach  „This Is the War”.

Marsz na koniec

Oczywiście pod sceną niemalże bez przerwy  się kotłowało. Większość metalmaniaków zachowała jeszcze siły by skoczyć w pogo. W finale (czyli podczas„Raining Blood” Slayera) włączyli się do tańca niemalże wszyscy na sali, a potem  jeszcze zabrzmiał z taśmy  „Imperial March” i tym gwiezdnym akcentem pożegnał się z nami Vader. Mam nadzieję, że wrócą do Szczecina  podczas kolejnej polskiej trasy.