Do talent showów podchodzimy na ogół sceptycznie. Owszem mamy nasz towar eksportowy – wspaniałego Ukeje, ale wydaje się on być wyjątkiem potwierdzającym regułe. Wczorajszy występ Tune pokazał, że jak najbardziej warto obserwować co dzieje się na ekranie popularnych stacji. Szkoda by było przegapić takie zjawisko sceniczne jakim bez wątpienia jest ta łódzka formacja.

Parę miesięcy temu kolega dał mi do posłuchania płytę, mówiąc że mi się spodoba i koniecznie muszę posłuchać, bo to Polacy na światowym poziomie. W ten sposób pierwszy raz zetknęłam się Lucid Moments. Na płycie znajduje się moim zdaniem fenomenalny utwór Confused. Na długo zagościł w moim odtwarzaczu w aucie.

Informacja o przyjeździe Tune do szczecińskiego Rockera bardzo mnie ucieszyła. Ok panowie, jak zaprezentujecie się w rodzie Gryfa? Jak będzie brzmiał live wokal Kuby Krupskiego? Chciałabym by odtąd każdy koncert, który przyjdzie mi zobaczyć i usłyszeć, był na takim poziomie. Mili Państwo przez cały występ nie udało mi się usłyszeć fałszu. Wokalista perfekcyjnie wyciągał każdy dźwięk. Poza tym na szczególną uwagę zasługuje świadomość sceniczna formacji, która tak naprawdę tworzy spektakl psychodeliczny. Skojarzyło mi się to z Sydem Barretem, pierwszym wokalistą Pink Floyd, który uwielbiał tego typu performance.

Muzycy koncert rozpoczęli punktualnie, set lista zaś była ułożona według kolejności w jakiej utwory pojawiają się na płycie. Na pierwszy ogień poszedł więc: Dependent a później Repose.

Trzecim kawałkiem na płycie jest szczególnie umiłowany przeze mnie, wspomniany wyżej Confused. Publiczność całkowicie wchłonęła tą przestrzeń dźwięków zaserwowaną przez artystów. Na uwagę zasługuje kontakt ze słuchaczami, był on bardzo swobodny i wyważony, zachęcał do interakcji. Brzmienie na koncercie było selektywne, ale bas lubił się chować za perkusję, a ta...Ah, Wiktor Pogoda wkupił się w moje łaski pracą stopy perkusyjnej.

Publiczność łatwo nie chciała wypuścić łodzian do domu, bisowali oni trzykrotnie. Później pozostali w klubie. Każdy więc mógł swobodnie podzielić się z nimi wrażeniami i zakupić płytę. A warto. Standardowo już w Szczecinie frekwencja mogłaby być większa. Mam nadzieje, że gdy muzycy wrócą do nas, więcej osób się do nich przekona.