Przybywających na dziedziniec Zamku Książąt Pomorskich na kolejny koncert w ramach Szczecin Music Fest przywitała przywitała piękna afrykańska scenografia. Wydawało się, że to oryginalna „tapeta” przewożona przez zespół Toto Bona Lokua na każdy występ. Tymczasem okazało się, że ten projekt to dzieło Jarosława Koziary, autora m.in. wielu okładek płyt VooVoo oraz podopiecznych Romana Zańko, którzy tworzą w ramach szczecińskiej Galerii Pod Sukniami. Bezsprzecznie taki wystrój sceny bardzo pomógł widzom poczuć klimat Czarnego Lądu...
Dwa lata temu Richard Bona zagrał w tym samym miejsu, ale wówczas był to praktycznie jego solowy występ. Zespół, który z nim grał jedynie mu towarzyszył. Tym razem Richard przywiózł swój nowy projekt Toto Bona Lokua, w którym pozostali dwaj muzycy pełnią role właściwie równie ważne, co lider grupy. Gerald Toto z Martyniki oraz Lokua Kenza  z Konga to gitarzyści i vocaliści, którzy znani są wielbicielom tzw. muzyki świata. Łacząc siły wraz z pewnym kameruńskim entuzjastą żurku stworzyli formację bardzo dobrze poruszająca się po obszarze jazzu, bluesa i oczywiście muzyki afrykańskiej. Doskonale zestrojone głosy, wspaniałe harmonie, które słychać w kompozycjach projektu przywodzą na myśl najlepsze dokonania tego gatunku. Niewątpliwie także perkusista i pianista nie byli przypadkowymi osobami w tym towarzystwie – ich gra świetnie uzupełniała to, co prezentowały pierwszoplanowe postacie na scenie. W środkowej części występu trzej panowie wykonali utwór „Na Yé” tylko za pomocą głosów i był to jeden z nabardziej poruszających fragmentów tego koncertu. Chociaż „Freedom”z uwagi na swój przekaz także mogło zrobić duże wrażenie.
Richard oczywiście często żartował, przywoływał voodooo i popisywał się znajomością polskich słów. Zachęcał publiczność do aktywnego odbioru muzyki i wreszcie na koniec (kiedy znów zabrzmiało „Na Yé”, tym razem w pełnym instrumentarium) przestrzeń pod sceną zapełniła się pląsającym tłumem osób w różnym wieku. Rytm i puls tej gorącej symfonii pociągnął do tańca niemal wszystkich. Ciekawe czym zaskoczy nas jeszcze znakomity Kameruńczyk o rozbrajającym uśmiechu ? Dotyczczas wszystko czym nas uraczył było artystycznie bardzo wysokie i chyba tak już pozostanie