"Kocham O’Keeffe" to opowieść o związku dwojga artystów, którzy bardzo mocno zapisali się w historii kultury Ameryki. Autorem sztuki jest Lanie Robertson. Postacie, które są jej bohaterami to Georgia O’Keeffe, malarka amerykańska i Alfred Stieglitz, wydawca, przyjaciel artystów, kolekcjoner, prekursor fotografii amerykańskiej. Polskim widzom została zaprezentowana po raz pierwszy w 2005 roku w warszawskim teatrze „Bajka” Jest to bardzo autorskie przedsięwzięcie. Krzysztof Kolberger, kreujący postać Alfreda, jest jednocześnie reżyserem sztuki, natomiast Małgorzata Zajączkowska (Georgia) jest odpowiedzialna za sprowadzenie tego tytułu do naszego kraju To ona przetłumaczyła ją z angielskiego (w oryginale dzieło nazywa się "Alfred Stieglitz Loves O’Keefe"). We wtorek, 1 kwietnia, mogliśmy zobaczyć tę sztukę na scenie Teatru Polskiego.
Rozpoczyna się ona w chwili śmierci Alfreda Stieglitza w 1936 roku. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się w wyobraźni głównej bohaterki, która wspomina moment pierwszego spotkania z nim (kiedy nazwał ją Wirginią, pamiętając, że nosi imię takie jak nazwa jednego z południowych stanów), a następnie burzliwe koleje kształtowania się ich związku. Nie brakowało w nim kłótni i scen zazdrości, nie tylko dotyczących kwestii wspólnego życia , ale też twórczych ambicji i niezależności. Georgia i Alfred to ludzie artystycznej elity, którzy stworzyli wokół siebie krąg osób (krytyków i innych twórców), otaczających ich niemalże kultem, godzinami rozprawiających o duchowej potędze sztuki. Najbliżsi przyjaciele stają się nierzadko kochankami, co może prowadzić do konfliktów, ale wzajemna fascynacja dwójki bohaterów jest silniejsza od tych epizodycznych namiętności.

Oprócz refleksyjnych (a czasem gorzkich) rozważań na temat roli artysty i bólu tworzenia znajdziemy w tekście także niemało elementów komediowych. Reżyserowi udało się przekazać autoironię i humor zawarty w dialogach. Bezsprzecznie umiejętne rozłożenie akcentów tzn. połączenie dramatu i komedii jest główną zaletą tej inscenizacji (oczywiście dzięki b.dobrej grze aktorów)

To kameralne przedstawienie przebiega w oszczędnej, ale bardzo funkcjonalnej scenografii Marcela Sławińskiego. Na ścianach wiszą obrazy i fotografie, a jednym z bardziej charakterystycznych rekwizytów jest trumna Alfreda, którą Georgia wlokła do metra przez cały Brooklyn … Do pierwszych dekad ubiegłego wieku, kiedy żyli ze sobą O’Keeffe i Stieglitz, odnoszą się kostiumy Krzysztofa Łoszewskiego. Poza tym ważnym elementem całości jest nostalgiczna, a momentami też niepokojąca muzyka Włodzimierza Nahornego Szczecińska publiczność w całości wypełniła tego wieczoru salę Teatru Polskiego i jeszcze długo po wybrzmieniu ostatniej nuty, oklaskiwała aktorów.