Marcin Parcheta trener szczecińskiego klubu „Nak Muay” w dniach 23.03- 29.03.2008 w kategorii do 71kg wywalczył tytul Mistrz Świata w Muay Thai (boks tajski) na turnieju który odbył sie w Bułgarii W finale pokonał bułgarskiego zawodnika przez K.O w drugiej rundzie.
Yellow: Jako jedyny z pośród sześciu osób które wywalczyły złoto, zakończyłeś pojedynek już w drugiej rundzie eliminując Bułgara przez nokaut. Co wg Ciebie zaważyło na takim zwycięstwie?
Marcin:Wydaje mi się ze miałem większą wolę walki. i chec zwyciestwa . Dlugo na to pracowalem. Nie przyszlo mi to łatwo.
Yellow: Jakie są różnice między Tajskim Boksem, a Boksem klasycznym i Kick Boxingiem?
Marcin:
Od klasycznego boksu, gdzie dozwolone są tylko ciosy pięścią, odróżnia go możność używania podczas walki, łokci i kolan. Oczywistym jest, że nie wolno atakować krtani i krocza. Podobnie jak w boksie, zawodnicy Muay Thai, mogą walczyć w kategorii amatorów-obowiązuje ich walka w ochraniaczach . Zawodowcy muszą zadbać tylko o osłonę krocza i szczęki.
Jeżeli zaś chodzi o różnicę między Kick Boxingiem gdzie walka polega na zachowaniu dystansu, w Boksie tajskim zawodnicy mogą walczyc w tzw. klinczu. Jest to bardzo trudne i odroznia Muay Thai od w/w sportow
Yellow: Zaczynałeś trenować od Taekwondo i Boksu. Dlaczego ostatecznie zdecydowałeś się na Tajskią odmianę?
Marcin:
Od dziecka chciałem trenować Muay Thai. Zainspirował obejrzany przeze mnie film z Jean-Claudem Van Dammem pt. „Kickboxer” . Lecz w tamtym okresie nie było żadnego klubu(w Polsce), w którym można był trenować tę sztukę walki. Toteż uczęszczałem najpierw na taekwondo, a następnie na boks.
Yellow: Jak duże jest zainteresowanie ta dyscypliną w Zachodniopomorskim?
Marcin:
Zainteresowanie tym sportem jest duze wśród mlodziezy jaki i doroslych. L Z powodu braku własnej bazy lokalowej nie jestesmy wszystkich chetnych pomiescic. Korzystamy z goscinnosci zaprzyjaznionego klubu . Na naszych ziemiach staram się go popularyzować, głównie za sprawą klubu który prowadzę pod skrzydłami Stowarzyszenia Kultury fizycznej pod nazwą „Nak Muay” (tzn. wojownik)
Yellow: W jakim stopniu jest to sport kontuzjogenny?
Marcin:
Jeśli zawodnicy są dobierani o zróżnicowanych poziomach zaawansowania i wyszkolenia, mogą się zdarzyć kontuzje. Lecz sa to sporadyczne przypadki. Jak widać, ja po tych mistrzostwach świata wróciłem cały, bez jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu! (śmiech)
Yellow: Hierarchia stopni?
Marcin:
W tajskim boksie, nie występuje podział na stopnie wtajemniczenia, są tylko pasy mistrzowskie w zawodowej odmianie i medale w amatorskiej.
Yellow: Jak wiele federacji istnieje, zrzeszających zawodników?
Marcin:
Występują dwie amatorskie federacje zajmujące się stricte Tajskim Boksem.
IFMA : International Federation of Muaythai Amateur, Drugą jest WMF : World Muay-Thai Federation cieszy się uznaniem w rzadu krolestwa Tajlandii wladze tej federacji staraja się aby Muay Thai stało się dyscypliną Olimpijską
Yellow: Twoje sukcesy i porażki ?
Marcin:
Do tej pory stoczyłem trzydzieści walk. Posiadam dwadzieścia sześć zwycięstw.
Porażki doznałem trzy razy. Dwie powodowane były doznaniem kontuzji, trzecią w mojej ocenie przegrałem niesłusznie.
Yellow: Obecnie wywalczone przez Ciebie mistrzostwo, otwiera Ci drogę do zawodowej kariery?
Marcin:
Ujmę to tak: na tych mistrzostwach prezes federacji WMF zaproponował mi walkę o zawodowy tytuł mistrzowski (pas). Nie sprecyzował jedynie, czy będzie to tytuł mistrza Europy czy Świata.
Yellow: Plany związane z karierą i klubem?
Marcin:
W celu rozpowszechnienia tego sportu w Szczecinie, chciałbym zorganizować gale zawodową, podczas której stoczyłbym walkę o jakiś tytuł.(śmiech)
Lecz przede wszystkim uwarunkowane jest to od czynników finansowych. Pierwszy krok, to zainteresować tym sponsorów, bądź osoby prywatne. Nie jest łatwo zebrać takie fundusze. Mimo wszystko spróbuje podjąć takie wyzwanie i zawalczyć.
Co do kariery zawodowej: zamierzam udoskonalać swoje umiejętności w zagranicznych klubach, u samego źródła, czyli w Tajlandii. W Polsce jest to jeszcze raczkujący sport. Uzyskanie wysokiego stopnia wyszkolenia jest tu jeszcze niemożliwe.
Otrzymałem także zaproszenie na prestiżowy turniej w Bangkoku tzw. Princes Cup w czerwcu tego roku. I znów wszystko rozbija się o fundusze. Jeśli zdołam je uzbierać, wtedy pojadę.