Istnieje takie miasto, o którym bardzo mało wiedzą ci, którzy mieszkają poza jego obrębem. Ten, kto nigdy nie był w Szczecinie wie, że to miasto położone w północno - zachodniej Polsce, że przepływa przez nie rzeka Odra i w zasadzie to wszystko. Tego uczą w szkole. No jeszcze jest to miasto portowe. Teraz uwaga – Szczecin leży nad morzem. NAD MORZEM BAŁTYCKIM (bo chyba nie Śródziemnomorskim). Tak. Nie śmiej się.
Inny przypadek został zaobserwowany przeze mnie w telewizji. Mam na myśli seriale i filmy. Pamiętam jak (będąc dziecięciem) oglądałam film, w którym matka mówi do swojego niesfornego syna, że jeśli będzie niegrzeczny, to za karę pojedzie na wakacje do rodziny ze Szczecina. W tej chwili dzieciak uderza w płacz, wpada w panikę, krzycząc przy tym „tylko nie do Szczecina”. Nie pamiętam tylko, czy ta rodzina ze Szczecina była taka straszna, czy też perspektywa przebywania podczas wakacji w Szczecinie wywołała u malca atak histerii. Kolejny serial – tata wyjechał na delegację do Szczecina – biedny tata, nie wiadomo kiedy wróci. To nic, że ojczulek ma samochód – może tam nie ma asfaltu, pociągi (nawet jeżeli tam docierają) to na sto procent będą miały opóźnienie, albo się wykolei. Trzeci przykład z tej kategorii to słynne już stwierdzenie, że „Krzysztof Jarzyna ze Szczecina jest szefem wszystkich szefów”. Jarzyna nie odzywa się nawet jednym słowem, polecenia wydaje szepcząc w ucho. Wzrokiem jest w stanie uśmiercić nawet muchę, która koło niego przeleci. Najprawdopodobniej pochodzi z tej (słynnej już na całą Polskę) szczecińskiej mafii.
Pamiętam jeszcze jedną sytuację. Robiłam zakupy w Świnoujściu (tak, to miasto jest położone nad morzem), kiedy sprzedawca dowiedział się, że jestem ze Szczecina powiedział, że to zdumiewające, bo przecież wcale „nie zaciągam”. Przyznaję, że mam lekką wadę wymowy – więc może ten miły pan usłyszał „Śląsk”, a nie Szczecin? Chyba czas odwiedzić logopedę. Może nastąpił nowy podział: Polska A, Polska B i Szczecin? Z kolei moja (była na szczęście) szefowa jadąc samochodem po Placu Grunwaldzkim (silnik zgasł dwa razy) stwierdziła ze zdziwieniem, że w Szczecinie jest bardzo dużo rond. To pewnie z oszczędności – dorzuciła. Zapomniałam tylko dodać, że była z Wrocławia. Na wiadomość, że Szczecin był budowany na planie miasta Paryża (w którym takie rozwiązania ruchu są stosowane) z uśmiechem stwierdziła, że we Wrocławiu jest tylko jedno rondo więc ona po nich nie będzie jeździć. Pocieszający jest fakt, że zaliczamy się do tych szczęśliwych posiadaczy tramwajów, co automatycznie wyklucza nas z tak zwanych „wiosek”. Przecież i tak nikt nie wie, że wciąż przeważają te niemieckie cuda techniki, które odziedziczyliśmy w spadku po bogatszych kolegach (podejrzewam, że nie mieli już gdzie trzymać tych rzęchów). Kiedyś Szczecin był nazywany Paryżem wschodniej Europy, dziś dla wielu osób to koniec świata. Dalej jest urwisko i wielka woda (morze).
Komentarze
8Porównaj sobie zurbanizowany, sztywny, "rozjechany" pojazdami Szczecin z uliczkami przy rynku w Poznaniu. Tamto miasto to bajka i powietrze, i przestrzeń. Z całym szacunkiem dla Szczecina, ale to miasto to jeden wielki "pęd". Ciągły ruch. Nie chodzi mi o szukanie stagnacji, jednak o fakt, że ten ruch, te wielkie ulice, napędza ludzi. Osobiście ujął mnie Poznań i Kraków - tam ludzie nie gnają, są życzliwi i otwarci (oczywiście nie wszyscy, ale w powietrzu czuć atmosferę życzliwości). Szczecin zaś jest dla mnie zupełnie "wyobcowany" i toporny. Zupełnie nie dostrzegam tej "swobody", o której piszesz. Te wszystkie budowle i kamienice są takie... jakby to powiedzieć, zimne i surowe, wręcz odpychające. Ulice są niespokojne i rozkrzyczane. Brakuje takiego miejsca, jak choćby poznański rynek, gdzie są kramy, bryczki i ludzie, którzy w jakiś sposób się jednoczą, choćby bijąc brawo na cześć koziołków, które się bodą. Ta przestrzeń działa na wyobraźnię, podczas gdy surowy Szczecin ogranicza ją poniemieckimi kamienicami i ulicami, znad których unoszą się kłęby spalin.
Miejsca, które wymieniasz to takie płuca Szczecina, jednak wydawać by się mogło, że są zbyt wątłe jak na tak rozległy organizm. Owszem są piękne, są miejscem oderwania się od szarości miasta, jednak nawet tu nie ma magii, przynajmniej w moim odczuciu. Mam na myśli coś takiego, w czym od razu można się rozkochać, gdzie chce się powracać, gdzie czuje się smak powietrza, łapie się wyłącznie pozytywne emocje. A przyznać muszę, że są takie miejsca, niestety nie w Szczecinie. Lubię to miasto, bo w nim przeżyłam wiele pięknych chwil, jednak obiektywnie rzecz ujmując nie jest on żadną wizytówką dla zachodniopomorskiego. Na tle innych miast wojewódzkich wypada bardzo słabo, a wielka szkoda, bo jak wspominałam wcześniej - ma potencjał.
Troszeczkę przesadzasz, z całym szacunkiem, z tym "morskim zapachem", chyba, że miała być to metafora. Osobiście bardziej życzyłabym sobie w Szczecinie zapachu nietuzinkowej życzliwości społeczeństwa, unoszącego się ponad smogiem spalin.
~Nowa czytelniczka
No, cóż, protestuję. Podtrzymuję swoje zdanie odnośnie powietrza i przestrzeni. Właśnie układ ulic sprawia, że nie są one ani wąskie ani ciasne. Proszę porównać z miastami, które uważamy za piękne, a które mają średniowieczne rodowody.
Przyjechałam do Szczecina z centralnej Polski i przede wszystkim zwróciła moją uwagę swoboda i rozmach zabudowy. Powierzchnia ,na której rozłożyło się miasto.
Pisząc o powietrzu miałam na myśli powietrze w przestrzeni urbanistycznej. Przecież takie miejsca jak Jasne Błonia, Wały Chrobrego, jez. Głębokie itd. dają to powietrze i przestrzeń miastu.
To, że nie ma miejsc na "miłe posiadówki" ? No nie ma . A tak to łatwo zmienić. Brzydkie zapachy i brud to wstyd dla nas. Powietrze Szczecina powinno mieć morski zapach.
~kamgra3
Piękne dziewczyny - i owszem :)
ale powietrze i przestrzeń? Żałuję, ale niestety w ciasnych, szarych murach szczecińskich ulic powietrze nie pachnie fiołkami (jak z resztą w każdym większym mieście), a przestrzeń dławią przedwojenne kamienice i mobilni mieszkańcy, parkujący gdzie popadnie.
Jedyna przestrzeń dla mnie, w tym mieście, to miejsce, gdzie mogłabym być zawsze i o każdej porze - Park Kasprowicza, różanka... nawet zimą jest jak w innej bajce. I Wały Chrobrego... niestety brakuje miejsca na miłe "posiadówki":( Mam na myśli jakiś rynek - ot, taki choćby jak w Poznaniu. Miejsce, gdzie można usiąść zdala od ulic i spalin, gdzie widać byłoby zalążki turystyki, wypoczynku i integracji społecznej.
Druga rzecz - autor(ka) wspomina o fakcie zbudowania Szczecina na takim samym planie jak Paryż. Punkt zwrotny w propagowaniu walorów miasta. Wydaje mi się, że warto byłoby pójść w tym kierunku. Umocnić zaplecze turystyczne i podnieść poziom atrakcyjności pobytu w naszym mieście - dodatkowe atrakcje (może budowa jakiegoś centrum rozrywki, parku zabaw? Bo kręgielnia i CV w Gryfinie to trochę mało), odnowienie budynków, tworzenie miejsc integracji społecznej, może wybudowanie czegoś wyjątkowego na wzór Wieży Eifela - w nawiązaniu do planu miasta. Odnosząc się, natomiast do Morza Bałtyckiego, warto byłoby nagłośnić fakt kursów wodolotów Szczecin - Świnoujście (o ile wciąż kursują), bo przecież to niemała atrakcja!
Głównym problemem wydaje się jednak być zarządzanie zasobami miasta i wdrożaniem w życie ich pełnego wykorzystania, jak i brak reklamy. Wszystko potęguje nieznajomość naszego regionu wśród Polaków z pozostałych części kraju. To znowuż motywowane jest brakiem reklamy i atrakcyjnego zaplecza turystycznego. I w ten oto sposób koło zatacza krąg.
Doszłam więc do konkluzji, że to niezbyt atrakcyjne dziś miasto, ma ogromny potencjał, który pokierowany w odpowiednim kierunku, mógłby dać oczekiwany rezultat w postaci poprawy turystyczno-spoleczno-socjalnej. Pytanie natomiast pozostaje jedno - czy kiedykolwiek znajdzie się ktoś, kto tego dokona i jak długo musimy czekać aż coś w tym mieście zmieni się na lepsze? Aż wszyscy najlepsi absolwenci uciekną do Poznania, Warszawy czy Krakowa na studia (nie czarujmy się Szczecin poza AM nie ma cieszącej się sławą w całej Polsce uczelni)? A może na cud, który się nie zdarzy, jeśli nie będzie pracy nad poprawą zaistniałego stanu rzeczy i choćby minimalnego wysiłku, skierowanego ku lepszemu.
~Nowa czytelniczka
~Olo
Dużo prawdy w tym co piszecie, ale zawsze kiedy jeżdżę po Polsce opowiadam o Szczecinie jak najlepiej. Bo oprócz tego co złe i nienajlepsze jest tu wiele piękna i czegoś czego naprawdę nie mają inne miasta: przestrzeń, powietrze, wyjście na świat i oczywiście piękne dziewczyny. Ubrane jak nigdzie w Polsce.
Oczywiście, wręcz ubolewam nad tym co się obecnie dzieje z tym miastem. Nie ma realnej koncepcji rozwoju, rozsądnej linii planowania i postępowania. Miasto nie kochane przez władze i swoich gospodarzy. Aż serce boli gdy ogląda się zdjęcia przedwojennego Szczecina.
Ponieważ faktycznie ludzie myślą, że Szczecin leży nad morzem czy nie warto o tym pomyśleć? Góra nie przyjdzie do Mahometa ale Mahomet?
~kamgra3
Niestety, smutna prawda. Szczecin na tle innych miast, nie mówię, że tych największych, ale pomniejszych jak np. Gryfino, jest daleko w tyle. Brudny, nieciekawy, przestarzały. Poza Wałami Chrobrego i Parku Kasprowicza, właściwie ciężko znaleźć ładne miejsce do odpoczynku. Nie mówiąc już o randze Dni Morza, która spada z każdym rokiem. Była szansa wyjścia z zapaści podczas zlotu żaglowców. Tysiące zwiedzających... i rozczarowanie. Rozmawiałam z przyjezdnymi z łódzkiego - wymieniali brak informacji na pkp (+ okrzyk "jaki ten dworzec straszny"), brak bazy noclegowej i atrakcji, jakie możnaby zapewnić sobie po spacerze wśród statków.
Oczywiście Nodunie pojedyncze miejsca się znajdą - kluby, puby, Słowianin, Wały... stadion Pogoni, który rzeczywiście jak zwykle pominą przy planowaniu Euro. Niestety, bolesna prawda, to co mamy to za mało. Tu nic się nie dzieje. :( Mam nadzieję, że ktoś ten artykuł przeczyta, ktoś, kto ma jakiekolwiek "możliwości", choć szczerze w to wątpię.
PS. Święta prawda ludzie są święcie przekonani, że Szczecin leży nad morzem!
~Nowa czytelniczka
~Nodun
A ja tam lubię Szczecin...i tylko boli mnie to, że wszyscy nas omijają w wszelakich inwestycjach, nie biorą nas pod uwagę w sprawie euro2012 i w ogóle... A pragnę przypomnieć iż z BERLINA do SZCZECINA jest A U T O S T R A D A. No bo przecież jak Polacy nie wybudują to Niemcy zrobią..a na zakupy przecież jeździć gdzieś muszą ;)
~stettiner