Co może powstać z połączenia dwóch najbardziej zwariowanych szczecińskich kabaretów? „Węzeł” oraz „Dżazgi” wracają po prawie rocznej nieobecności jako „Szarpanina ze Szczecina”.
„Pierwsze grudniowe przymrozki czy brak Kevina samego w domu w świątecznej ramówce Polsatu to nic w porównaniu z Szarpaniną do jakiej dojdzie zaraz po mikołajkach” - opisują twórcy kabaretu i mają sporo racji. Wszyscy ci, którzy kochają się śmiać mieli okazję
8 grudnia na „Scenie Kontrasty” spędzić wieczór na premierowej „Wyspie”.

Fani kabaretów przybyli tłumnie. Nie przeszkadzało im spędzenie godziny na stojąco lub siedzenie na podłodze. Nie odstraszyła ich kolejka do kasy. Sala była przepełniona nie tylko ludźmi, ale przede wszystkim naprawdę dużą dawką dobrego humoru. Cały program koncentrował się wokół tytułowej „Wyspy”, która była motywem przewodnim. Służyła nie tylko nawiązaniu do konwencji reality show „Rozbitkowie”, ale także wprowadzała motywy związane z kulturą popularną. Autorzy zręcznie wykorzystali programy telewizyjne (np. „Jaka to melodia?”), seriale (np. „Prisonbreak”) oraz reklamy (np. McDonald’s i słynny tekst: „A może frytki do tego?”).

Doskonałą rolę spełniała oprawa muzyczna. Wielki ukłon należy się osobie odpowiedzialnej za dźwięki („Aku” – Mariusz Łucyk, techniczny kabaretu). Były one świetnie dopasowane do tematyki. Bardzo dobrze wypadły też wszystkie piosenki, które zawsze ożywają każdy kabaret, a których chyba jednak brakuje w programie szczecińskich grup. W sobotni wieczór było ich wystarczająco dużo i znakomicie spełniły one swoją rolę. Przy okazji widzowie przekonali się, ile różnych instrumentów otacza ich w codziennym życiu.

„Szarpanina” to formacja składająca się z byłych członków kabaretu „Węzeł” oraz „Dżazgi”, czyli „Czesia” – Grzegorza Dolniaka, Marka Juszkiewicza oraz „Szpaka” – Marcina Pawłowskiego. Na zdecydowane wyróżnienie spośród trzech znakomitych panów, zasługuje Grzegorz Dolniak. Wdzięk, mimika, talent wokalny, łatwość nawiązywania kontaktu z publicznością i niesamowita pewność siebie na scenie - to cechy, które z całą pewnością można mu przypisać. W ostatnich scenkach, podczas bisów wystarczył moment, w którym publiczność zobaczyła jego wyraz twarzy i… od razu zaczęła bić brawa. Choć nie wypowiedział on ani słowa, potrafił skupić na sobie uwagę nawet ściągając z głowy rajstopę.

„Szarpanina” to zjawisko intrygujące, którego rozwój warto śledzić. Premiera „Wyspy” była bardzo udanym wydarzeniem i wysoko postawiła poprzeczkę innym kabaretom. Okazuje się, że nie trzeba być dziwacznie ubranym by bawić. Trzeba za to mieć w sobie zwierzaka scenicznego, który po ugryzieniu zarazi publiczność swoim śmiechem.