Ten film jest nazywany arcydziełem i najlepszym tytułem, który w tym roku trafia na polskie ekrany. Czy trzy godziny z życia pewnej „zwykłej” rumuńskiej rodziny mogą tak zaintrygować widza, że nie spuści wzroku z ekranu? „Sieranevada” do zobaczenia w Szczecinie w kinie „Pionier”!
Wiele powodów do kłótni
Początek zwiastuje, że będzie nerwowo. Lary (Mimi Brănescu) spieszy się na rodzinny obiad, a jego żona zarzuca mu, że kupił złą sukienkę dla córki. To miał być kostium Śnieżki na szkolne przedstawienie w disneyowskim stylu, a on wybrał strój nie do przyjęcia. Powodów do kłótni jest więcej – wakacyjne plany, zakupy w Carrefourze, które ona chce koniecznie wykonać jeszcze tego samego dnia... Kiedy docierają do mieszkania matki Larego są spóźnieni, ale okazuje się, że i tak na posiłek będą musieli poczekać, bo oczekiwany jest jeszcze ksiądz, a on także nie dotarł na czas.

Zdradzana Ofelia i 11 września

Duchowny ma przeprowadzić tradycyjne obrzędy związane z pożegnaniem osoby zmarłej. Ten obiad jest bowiem stypą po ojcu Larego, Emilu. Nikt go jednak nie opłakuje, choć łzy często płyną tego dnia. Płacze przede wszystkim ciocia Ofelia, zdradzana przez męża i jej problemy stają się wkrótce bardziej ważne od powodu całego spotkania. Praktycznie nikt bowiem nie mówi o zmarłym, a rozmowy dotyczą polityki rumuńskiej i tej światowej. Sebi (wnuk Emila), dobrze poinformowany przez internet, wciąż analizuje atak na World Trade Center oraz redakcję „Charlie Hebdo” w Paryżu. Nie wierzy w oficjalne wersje wydarzeń i podsuwa innym nowe dowody i ślady machinacji.



Oskarżenia zamiast obiadu

„Sieranewada” to praktycznie jedna długa rozmowa, podzielona na głosy. Co chwila do mieszkania wchodzą nowe postacie (pojawia się np. tajemnicza dziewczyna z Chorwacji), które dodają jeszcze dramatyzmu dialogom, bo generalnie wszystko rozgrywa się w słowach i gestach. Konflikty nabrzmiewają, żal i oskarżenia unoszą się w powietrzu. Właściwie jedynym spokojnym uczestnikiem stypy wydaje się być Lary, który zresztą mówi, że „kiedy się najemy, to emocje opadną”. Kłopot w tym, że wciąż z różnych powodów, nie można zacząć konsumpcji...

Rozliczenie z inteligencją
Kameralny dramat wyreżyserowany przez Cristi Puiu jest przez wielu krytyków uważany za pewnego rodzaju rozliczenie z rumuńską inteligencją. Padają w nim zresztą słowa samokrytyki. Relu, brat Larego (w tej roli Bogdan Dumitrechu, znany ze świetnej roli w „Pozycji dziecka”), mówi, że trudna sytuacja w kraju wynika m.in. z tego, że „nie chcemy myśleć samodzielnie”. Takie właśnie refleksje stanowią siłę tego obrazu, który dłuży się, momentami irytuje, ale nagradza cierpliwego widza takimi detalami. Szczególnie cennymi też dlatego, że także w polskich rodzinach w podobnych sytuacjach, podobne spory i dyskusje są prowadzone.