Przywłaszczyły sobie pieniądze, okaleczyły ciało, a potem powiadomiły policję, że doszło do napadu. Teraz dwóm młodym pracownicom szczecińskiego baru grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Do „rzekomego” napadu miało dojść nad ranem w jednym z barów w centrum Szczecina. Według relacji zgłaszającej zajście ekspedientki, o godz. 04:00 do lokalu wszedł nieznany jej mężczyzna, uderzył ją w głowę, a potem ukradł z kasy miesięczny utarg w kwocie ok. 10 tys. złotych. Powyższą wersję zdarzeń potwierdziła druga kobieta pracująca w tym barze. O całym zajściu miała ją powiadomić koleżanka.

- Policjanci ze Śródmieścia natychmiast przejrzeli monitoringi, które nie zarejestrowały w tym czasie żadnych osób będących w pobliżu tego lokalu oraz wchodzących do jego środka – informuje Anna Gembala z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

Jak się okazało, kobiety nie mówiły prawdy. Panie wymyśliły to zdarzenie, aby ukraść pieniądze.

- Wcześniej jedna z nich po skończonej pracy zabrała do torebki miesięczny utarg w kwocie 7 tysięcy złotych. Druga, która akurat pracowała nad ranem, powiadomiła policjantów o napadzie. Kobieta, aby bardziej uprawdopodobnić całą sytuację pokaleczyła niegroźnie swoje ciało – relacjonuje Gembala.

Policjanci odnaleźli gotówkę, która wróciła już do właściciela lokalu. Kobiety usłyszały natomiast zarzuty fałszywego zawiadomienia o przestępstwie oraz przywłaszczenia pieniędzy. Za swój czyn odpowiedzą przez sądem. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności.