Niezbyt atrakcyjny mężczyzna po pięćdziesiątce zaczyna tańczyć przy basenie. Sądząc, że nikt nie widzi, rozbiera się do naga i śpiewa. Po chwili zauważa tłum ludzi dookoła niego. „Sprawimy, że poczujesz się jak w domu” - głosi reklama sieci amerykańskich hoteli.
Smycz i kolorowy gwizdek - to stały ekwipunek każdego reklamożercy. 16 listopada o 20:30 wszyscy wygłodniali, spragnieni i otwarci na nowe trendy reklamowe wzięli udział w sześciogodzinnym spektaklu przygotowanym przez Francuza, który tworzy ten niebanalny seans od 27 lat. Jean Marie Boursicot posiada w swoich zbiorach ponad 500 000 filmów reklamowych z całego świata, a każdego roku do reklamoteki spływa 25 000 nowych.

Jak się okazuje, zareklamować można wszystko. I choć dla większości z nas slogany to teksty w stylu „zwykły proszek”, podczas tegorocznej Nocy Reklamożerców filmów o proszkach było niewiele. Samochody, kondomy, napoje, ubrania, słodycze oraz wiele innych produktów używanych na co dzień, było tematem reklam. Reklam zdecydowanie niekonwencjonalnych. Na ekranie pojawia się obraz z gry komputerowej; typowej strzelanki, w której trzeba celować w kaczki. Gracz jednak nie wydaje się być nawet przeciętny - nie zabija ani jednego zwierzaka. Po chwili pojawia się napis: „To właśnie dla ciebie ją stworzyliśmy” - restaurację wegetariańską.

Reklamy to filmy, które pomimo różnic językowych i kulturowych rozumiane są na całym świecie. Na początku spektaklu widzowie mieli okazję zobaczyć napis „Noc Reklamożerców” w różnych językach. Była to zapowiedź różnorakich spotów ze wszystkich stron świata, Przybyli wysłuchali azjatyckich piosenek, przekonali się jak Mirinda działa na afrykańskie kobiety oraz zobaczyli gwiazdy z pozostałych kontynentów.

Jedną z ciekawszych części seansu są akcje pomocy ubogim, walki z rakiem, AIDS itp.
Scena z klubu nocnego. Na ekranie pojawia się skąpo ubrana tancerka na rurze. Stoi tyłem do kamery, przodem do wpatrujących się w nią mężczyzn. Podczas zmysłowego tańca rozpina stanik i obraca się. Okazuje się, że nie ma jednej piersi…
Reklama walki z rakiem piersi była jedną z nielicznych w tym roku, które naprawdę robiły wrażenie. W poprzednich latach widzowie mogli oglądać dużo bardziej szokujące spoty. Zabrakło tematów, które poruszone zostały w zeszłym roku jak np. impotencja, homoseksualizm, tolerancja, przemoc w rodzinie lub narkotyki. Tym razem nawet filmy dotyczące, zdawałby się gorącego tematu prezerwatyw, nie były zbyt zaskakujące.

Zupełnym niepowodzeniem okazał się blok z archiwaliami, których w tym roku było zdecydowanie za dużo. Podczas pierwszych kilku reklam z 1960 i lat wcześniejszych słychać było na sali śmiech, brawa i gwizdki. Podczas ostatnich tylko ruch kurtek i przemieszczanie się stronę wyjścia.

Miłym zaskoczeniem był zbiór polskich filmów. Okazało się, że rodzime spoty zaprezentowane podczas seansu, nie odbiegały poziomem od międzynarodowych. Błyskotliwe i wstrząsające wypadły bardzo dobrze na tle pozostałych reklam. Niektóre z nich, jak np. reklama Żywca ze słynnym sloganem „Prawie robi różnicę”, zostały przetłumaczone na język francuski.
Noc Reklamożerców to nie tylko sześć godzin z komercyjnymi filmami. To również konkursy, muzyka i naprawdę dobra zabawa. W tym roku uczestnicy mieli okazję zaśpiewać głosem Dody, przebrać się za dresiarza i wykrzyczeć: „Mam trzy paski na ramionach, każda laska jest już moja!” Mogli wraz ze swoją druga połową wziąć udział w romantycznych konkursach lub z kolegą zatańczyć w parze.

Choć większość z nas uważa, że reklamy to najnudniejsze filmy, jakie istnieją, każdy potrafi wymienić kilka sloganów, a na statusie gadu-gadu u niejednej dziewczyny można było przeczytać: „Kobieta jest jak Media Markt - nie dla IDIOTÓW”. Spoty reklamowe bywają różne. Te lepsze zapadają nam w pamięć. Dawkę tych najbardziej niekonwencjonalnych (i nie zawsze szokujących…)mamy już za sobą. Na następną trzeba poczekać do następnego roku.