Ludzie uzbrojeni w sprzęt nawigacyjny wyruszają w drogę, by szukać ukrytych śrub lub skrobaczek do lodu. Las staje się coraz głębszy. Idziemy na przełaj, przez kłujące krzaki, trzymając w ręku urządzenie GPS. Jeszcze kilka metrów i cel jest osiągnięty: 53 stopni 22.435 minut północ i 14 stopni 37,031 minut wschód. Pod tymi współrzędnymi ukrywa się mały skarb - cache ukryty w jednym ze szczecińskich lasów. To jest jak polowanie – w nowoczesnym wydaniu.
W Polsce to dopiero początek zmodernizowanego poszukiwania skabów. Szacuje się, że samych szukających jest zaledwie kilkudziesięciu. Polski serwis o geocachingu www.geocache.pl narodził się w Szczecinie. Dziennie odwiedza go dopiero kilkanaście osób. Tymczasem w Niemczech na stronach internetowych zarejestrowanych jest już prawie 7 tysięcy zapalonych poszukiwaczy. U nas oficjalnie zarejestrowanych jest około 30 skrzynek ze skarbami. Zapowiada się prawdziwy boom na poszukiwanie skarbów. Mieszkańcy województw na zachodniej granicy są w najbardziej komfortowej sytucji. Tuż za granicznym szlabanem czeka tam na poszukiwaczy ponad 12 tysięcy caches. Te „skarby” to najczęściej wodoszczelna plastikowa puszka z najróżniejszymi przedmiotami w środku. Butelka rumu, figurka pirata, dziennik, do którego znalazca wpisuje nazwisko i datę, to zawartość puszki w lesie w Szczecinie, w województwie zachodniopomorskim. Możemy zatrzymać to, co się nam spodoba, a w zamian zostawić coś innego. Ludzie chowają w pojemnikach geocache przeróżne rzeczy. Nikt nie wie co znajdzie w pojemniku, gdy już go odnajdzie. I to jest właśnie najbardziej fascynujące w tej zabawie. Może się okazać, że w środku są kapsle od piwa, scyzoryk, zużyta żarówka, albo stara fajansowa filiżanka.

Dla poszukiwaczy zdobycz to jednak sprawa drugorzędna. Najważniejsze jest samo dotarcie do celu. Caches ukryte są często w odległych miejscach, do których dociera się dzięki współrzędnym publikowanym w Internecie – na tym właśnie polega cała zabawa. Hobbyści, uzbrojeni w odbiornik GPS, który jest już w wielu samochodach, wyruszają w drogę. Sprzęt nawigacyjny namierza cel poprzez satelitę. Monitor pokazuje kierunek oraz odległość od celu. Chowając skarb należy zadbać o to, aby były to miejsca ogólnodostępne i bezpieczne. Nie należy ukrywać pojemników na podwórku sąsiadki, którego pilnuje pies z wielkimi kłami, legowisko niedźwiedzia w Tatrach też jest złym pomysłem. Pamiętać należy o tym, żeby nie zakopywać głęboko skarbów. Można je za to delikatnie przysypać ziemią i ukryć pod suchymi liściami w miejscach, w których przypadkowi ludzie nie odnajdą naszego skarbu.

Geocaching to rozrywka wszystkich. Coraz częściej ludzie udają się na łowy po ukryte „skarby” podczas weekendowych przerw w pracy. Do zabawy w geocaching wystarczy najprostszy odbiornik GPS - taki jaki zabiera się ze sobą na wycieczkę w góry. Wielu geocachingowców jest uzbrojona w GPS’y montowane w samochodach. Sprzęt namierza satelitę i podaje współrzędne. Jest jeden minus odbiorników samochodowych - nie zawsze wszędzie można wjechać autem. Odbiorniki GPS ręczne całkowicie wystarczają do odnalezienia ukrytych geocaches. Ceny są jednak nadal wysokie. Najtańszy nowy odbiornik kosztuje ok 400 zł. Pozostaje mieć nadzieję, że z czasem staną się one coraz tańsze.

Wychodząc na poszukiwania geocache należy przestrzegać kilku prostych zasad:

- starać się nie wychodzić samotnie,

- wziąć do plecaka ciepłą odzież na wypadek ochłodzenia lub deszczu,

- zimą napewno przyda się termos z ciepłą herbatą,

- należy zabrać latarkę, zapałki oraz zapas baterii,

- szukając w bunkrach i innych niebezpiecznych budowlach pamiętajmy o zdrowym rozsądku i ostrożności!

Więcej informacji: www.geocache.pl