Klub „Słowianin” 29 października został opanowany przez Stowarzyszenie Muzyki Extremalnej AAAAAAARRGHH, które zorganizowało kolejny metalowy zjazd swoich delegatów. W części artystycznej wieczoru wystąpiły cztery zespoły, w tym goście z Lublina i Łodzi – Blaze of Perdition oraz Pandemonium.

 

Rozpoczęli ten długi wieczór muzycy Genital Putrefaction - grupy  założonej w Miechowie, ale obecnie stacjonujacej w Berlinie.  Ten kwartet, który po latach przerwy wyłonił się  znów z podziemia  gra typowy death metal z wpływami grind-corowymi.  Nie wzbudzili szczególnie dużego zainteresowania publiki, która raczej oczekiwała na kolejne zespoły, ale takie numery jak np. „Moondark” przyciągnęły pod scenę kilkanaście osób.

 

Dość długie ustawianie dźwięku w przerwie, która później nastąpiła, mogło trochę zniecierpliwić metal maniaków, którzy chcieli usłyszeć kolejną kapelę, ale niewątpliwie brzmienie  na tym zyskało(zwłaszcza partie perkusji). Szczecińscy death metalowcy z  Northwail, którzy wystąpili jako drudzy, przetestowali  utwory z  najnowszego swego albumu „Cold Season” i przyznam, że pozytywnie mnie zaskoczyli tym, co zaprezentowali. Nie ma wątpliwości, że ten zespół się rozwija i nie poprzestaje na tym by ukontentować słuchaczy  ciężkością czy szybkością przekazu. Kompozycje są bardziej dopracowane I wzbogacone o elementy bliskie progresywnym rozwiązaniom przypominającym np. Opeth czy Cynic.  ”Faith And Hope Are Fodder For The Blind” czy szczególnie “Rediscovered Beauty Of The Internal Evil” (najkrótszy na płycie, ale trwający ponad… osiem minut)  to najlepsze tego  przykłady. Set listę uzupełniły kawałki już dobrze znane (m.in. „Shadow Of Oblivion” z płyty “Enigma”).

Część publiki przyszła do „Słowianina” głównie po to by zobaczyć w akcji Blaze of Perdition – czyli jeden z bardziej wyróżniających się ostatnio bandów polskiego black metalu. Wymalowane twarze i miltarny rynsztunek to cechy ich image`u, a muzyka to bezkompromisowa dawka posępnych dźwięków. Potencjometry wzmacniaczy podkręcono w górę, a zatem było głośno... Ten zespół również promował swój swieży materiał (zatyułowany “Hierophant”) i  utwory z tego albumu zdominowały repertuar. Były to m.in. „Gospel of the Serpent’s Kin”, „The Tower of Loss” czy “Speak of Me Not” “Back To The Womb”, ale w programie tego występu znalazły się też numery nieco starsze czyli pochodzące z poprzedniej płyty grupy - “Królestwo Twoje” oraz tytułowy  - “Towards The Blaze of Predition”, który został wykonany na finał.

Kolejna przerwa techniczna została przede wszystkim przeznaczona na ustawiane różnorakich akcesoriów scenicznych, które ze sobą przywieźli panowie  z Pandemonium. Transparent z nazwą i logo tego zespołu, diabelski statyw, płonące świece to  elementy, które sprawiły, że aura towarzysząca muzyce zyskała dodatkowe walory.

Pandemonium  ma status legendy na polskiej scenie metalowej, do czego przyczyniła się nie tylko wartośc dokonań tego zespołu, ale talże perturbacje dotyczące nazwy (przez pewien czas musieli występować pod szyldem Domain). Przez dwadzieścia lat działalności  stworzyli. takie płyty jak „The Ancient Catatonia”, „The Zonei” oraz ostatnia - „Hellspawn”(wydana w 2007 roku). Łodzianie jeszcze nie ukończyli jeszcze prac nad nowym, bardzo oczekiwanym przez fanów albumem, ale już od  wielu miesięcy grają na koncertach utwory zapowiadające ten materiał (który ma nosić tytuł „Misantrophy”). Tak było także wczoraj, kiedy zabrzmiał  „Black Forest” i „God Delusion”. Paul, Simon, Mark i Michael wybierali też utwory, na które widzowie oczekiwali. Nie mógł zostać pominięty taki klasyk jak „Unholy Existence” czy „Hellspawn”. Paul próbował komentować poszczególne utwory, ale najwyraźniej tego wieczoru nie miał weny. Lepiej mu szło granie na gitarze.  W sumie Pandemonium zagrało około 45 minutowy program. Moim zdaniem zabrakło jakiegoś dobrego zwieńczenia całości. Mimo skandowania nazwy grupy przez widzów, muzycy nie zdecydowali się na to by jeszcze dorzucić jakiś bonus. Mam nadzieję, że że wrócą do Szczecina w lepszej formie już po wydaniu płyty.