20 maja br. na Polanie Widokowej w Zdrojach odbywał się festyn pod tytułem „Niezapominajka 2007”. Była grochówka, rowerzyści, gry dla dzieci i prezentacja szkoły ogrodniczej ze Zdroi. Nie po to jednak wSzczecinie.pl zjawiło się w Zdrojach, nad Jeziorem Szmaragdowym. Powodem dla tej wyprawy były organizowane po raz trzeci dni otwarte znajdujących się tam bunkrów.
Planowane otwarcie bramy i wpuszczanie odwiedzających o godzinie 11 przesunęło się na południe. Zwarta ekipa przewodników oczekiwała na zainteresowanych historią szczecińskich podziemi, gotowa na każde, nawet najtrudniejsze pytanie. Przybywali zarówno ludzie młodzi, przewodnicy turystyczni, ludzie pamiętający czasy wojny, rodziny, turyści z zagranicy. Trzeba przyznać, że całkiem sporym zainteresowaniem cieszą się tego typu imprezy. No cóż…warto dowiedzieć się czegoś o miejscu, w którym się mieszka, w którym się dorasta i funkcjonuje.

Tegoroczne dni otwarte były miłym zaskoczeniem. Po pierwsze na ratunek przybyli wcześniej żołnierze, którzy pomogli pasjonatom odkopać korytarze, którymi mieli poruszać się zwiedzający, zamontowano całkiem solidne oświetlenie, pobielono ściany części mieszkalnej, wstawiono meble, stylizując pomieszczenia częściowo na okres stacjonowania w tym obiekcie jednostki szkoleniowej straży pożarnej. Na ściankach zawisły zdjęcia tamtejszych lokatorów, którzy również tego dnia dzielnie nam towarzyszyli – czyli nietoperzy. Pojawiły się tabliczki ostrzegawcze „Achtung! Lebensgefahr” oraz okna w pomieszczeniach socjalnych. Przy wejściu na odwiedzających czekał prawie żywy żołnierz ubrany w OpCh. Tuż obok noszy stał gotowy do strzału karabin, a kilka kroków dalej pod daszkiem prawdziwy relikt z epoki, istna atrakcja dla fascynatów motoryzacji – piękny, zielony motor z koszem dla pasażera. Dostępu do niego broniło z jednej strony pole minowe pełne (miejmy nadzieję) bezpiecznych niewypałów.

Niespodzianką dla tych, którzy mieli już okazję wcześniej zwiedzać tę pełną mrocznych zagadek konstrukcję, było odkopanie schodów i górnej kondygnacji pionowego tunelu, którym aby się przedostać, należało wspinać się po mocno przerdzewiałych drabinkach. Tym razem można było udać się na pełną emocji wspinaczkę z poziomu ok. 26 metrów pod powierzchnią ziemi lub też zajrzeć jak to wygląda od góry. Wspomniany tunel wiódł na szczyt wzniesienia, na którym znajdowała się potężna antena nadawcza, zdemontowana po wojnie przez polskich zbieraczy złomu.

Organizatorzy tym razem postarali się zapewnić sobie kontakt bardziej epokowy niż walkie-talkie. Zamontowali nakręcane aparaty telefoniczne, wydające z siebie charakterystyczny, przedpotopowy dzwonek. Jak to mawiają – wszystko dla ludzi.

Dlaczego warto wybrać się na taką wycieczkę nad Jezioro Szmaragdowe? Bo dobrze jest oderwać się od codziennych spraw i udać się na wyprawę poprzez dziesięciolecia i ludzkie historie. Zwłaszcza, ze Polacy są takim narodem, do którego idealnie pasuje określenie: ”Cudze chwalicie, a swego nie znacie”. Czas wiec spakować plecak, wziąć ze sobą latarkę i pozwolić sobie na podróż wehikułem czasu. No i nie zapomnijmy wspomóc skarbonki należącej do Szczecińskiego Stowarzyszenia Poszukiwawczego, które sprawuje pieczę nad całym mnóstwem obiektów takich, jak ten nad Jeziorem Szmaragdowym. Tylko dzięki ich pasji i determinacji szczecinianie mają możliwość stanięcia oko w oko z tym, co na co dzień niewidoczne.