Przemek Thiele (lider Kolaborantów, twórca wielu płyt autorskich, także znany dziennikarz radiowy), planował takie spotkanie z publicznością poświęcone tylko swym solowym dokonaniom, już od wielu, wielu miesięcy. Różnego rodzaju przeciwności (głównie stan zdrowia) spowodowały, że dopiero teraz koncert mógł się odbyć. Co ciekawe, dokładnie rok wcześniej, w tym samym miejscu, właśnie w “Hormonie”, wystąpili, po długiej przerwie w działalności, Kolaboranci.
Ktoś z publiczności krzyknął nawet tytuł„Strażnicy moralności”, ale już na wstępie artysta zastrzegł, że nie przewiduje tego wieczoru piosenek z repertuaru swej macierzystej formacji. Rozpoczął natomiast od utworu „Jestem wolnym człowiekiem”, a następnie przeszedł do długiej słownej dygresji, w której odniósł się do swego „powrotu z krainy wiecznych łowów”, a także planów wydawniczych. Ten monolog był co chwila przerywany okrzykami ze strony widzów (niezbyt może licznych, ale za to bardzo wygadanych). Po tej dość długiej wypowiedzi otrzymaliśmy kolejny utwór – „Wieczorem”. Z mniejszymi już przerwami na zapowiedzi, serwowanomo nam następne pieśni, wśród których rozpoznałem także ciekawą wersję “Ostatnich wakacji ...” z repertuaru Klausa Mitfocha. Muzyka była w całości generowana z komputera, a Przemkowi towarzyszył jeszcze Aleksander, który głównie wspomagał go vocalnie. Trochę później dołączył też do nich Marcin Macuk, znany głównie z zespołu Pogodno, a ostatnio także wspierający Kasię Nosowską i Hey. Wykonali razem tylko jeden obcy utwór, ale później muzyk ten pojawił się jeszcze raz na scenie (już w strefie bisów).

Wracając do wyboru tytułów można stwierdzić, że chyba wszystkie płyty pana Thiele były podczas tego występu reprezentowane przez jakieś nagrania z nich pochodzące. Np. z albumu „Egoegzekucja” zabrzmiał melodyjny „Brykam”, a z „Rygoryzmu zupy mlecznej” oczekiwany chyba przez wielu – „Ponczek”(niegdyś długo liderujący liście przebojów Radia ABC). Także z „Żniwiarza” mogliśmy coś usłyszeć. Był to„Oskar Lautenzak”. Kolejne kawałkami z imionami w tytułach to już były premiery – „Maksymilian” i „Sandra” to kompozycje, które będzie można poznać w studyjnej wersji, kiedy ukaże się nowy, dwupłytowy album Przemka – „Korepetycje z moresu”. Kiedy to dokładnie nastąpi niestety nie wiadomo, bo potencjalny wydawca nie bardzo się o to stara. Mam nadzieję, że jednak nastąpi to w pierwszych miesiącach przyszłego roku, bo to co zaprezentował artysta w “Hormonie” było co najmniej interesujące. Bezsprzecznie udowodnił, że to co tworzy w zaciszu domowego studia jest godne szerszej prezentacji.