To już druga książka Filipa Springera wydana w tym roku. Po „Księdze zachwytów”, możemy zajrzeć w „Miasto Archipelag”. W podtytule widnieje hasło „Polska mniejszych miast” i właśnie takim, zdecentralizowanym ośrodkom jest poświęcona ta publikacja wydawnictwa Karakter.

Skrzywdzeni po reformie

"Archipelagiem targają dwa uczucia. Poczucie krzywdy i tęsknota. Najpierw poczucie krzywdy" – pisze w tej książce Filip Springer. Ten, bardzo ceniony dziennikarz postanowił pojechać do trzydziestu jeden polskich miast, które łączy ze sobą to, że w 1999 roku przestały być „liderami” województw. Kiedy w 1975 Polska została podzielona na 49 części, wiele, wcześniej prowincjonalnych, peryferyjnych ośrodków miejskich, z dnia na dzień znacznie podniosło swój status. Przez ponad 20 lat rozwijały się, zwiększały liczebność mieszkańców, a ich włodarze czynili plany na przyszłość, a po kolejnej reformie administracyjnej musiały się „poddać”.

Springer dokonał w swych podróżach (a teraz w tej książce) czegoś w rodzaju wizji lokalnej obecnego stanu byłych miast wojewódzkich. Znany jest z tego, że stał się autorytetem w dziedzinie architektury miejskiej i oczywiście także pod tym kontem postrzega poszczególne odwiedzane miejsca – od Suwałk po Wałbrzych, odnotowując rozmnażanie się galerii handlowych, poszerzonych ulic i kuszących punktów nowych sieci gastronomicznych.

Architektura awansu

Autor pisze o tym, że w Koszalinie w 1974 roku wyburzono kamienice na rynku, aby poprowadzić przez środek miasta czteropasmową ulicę, uszykowaną specjalnie na wielkie dożynki z udziałem Edwarda Gierka, które odbyły się rok później w tym mieście W Chełmie przebudowano pięciokondygnacyjny budynek biurowy (zwany przez mieszkańców po prostu Gmachem) służący przed wojną Polskim Kolejom by stworzyć w nim siedzibę okazałą urzędu wojewódzkiego. W Ciechanowie (w jednym z najmniejszych miast odwiedzonych przez Springera podczas tej trasy) powstało modernistyczne centrum mieszkaniowe z wysokimi wieżowcami.

Ludzie archipelagu

W ”Mieście Archipelagu...” jednak nie tylko opisy i historia są istotne, ale rozmowy z ludźmi, których autor spotyka. Jak sobie radzą w tych ośrodkach, gdzie zamknięto duże zakłady pracy (jak to jest choćby w Radomiu), czy decydują się na dojeżdżanie do większych ośrodków, czy też próbują zarabiać na życie tu gdzie są? Co oferują byłe miasta wojewódzkie w sferze kultury? Springer zbiera informacje dosłownie na ulicy, ale też dociera do ciekawych ludzi, którzy jakoś wyróżniają się w tłumie. Poznajemy na przykład historię Dariusza Soleckiego, który mianował się "królem Krosna" i ma nawet swój tron, na którym przesiaduje na jednej z centralnych ulic.Dowiadujemy się o tym jak Robert Paluchowski  zakładał Teatr Realistyczny w Skierniewicach (beztrosko zmarnowany przez późniejsze władze miasta).

Barwne, ekscentryczne postacie

Poznajemy takie niezwykle barwne postacie jak Jan Głuszak „Dagarama”, działający na południu Polski, architekt, przedstawiciel futuryzmu i wizjoner, o którym Stanisław Poręba mówi, że „To był urzędnik Federacji Kosmicznej, jej referent w Tarnowie” czy Gerard Kwiatkowski, inicjator i kierownik Laborat orium Sztuki Galeria EL, który w latach powojennych uczynił z Elbląga istotny punkt na mapie sztuki współczesnej, wykorzystując do tego zniszczoną architekturę miejską.

Szczęśliwa, biała wyspa

„Miasto Archipelag” nie jest zatem na pewno tylko relacją z terenów dotkniętych regresem i zdegradowanych (choć opis „dzielnicy nisko latających noży” we Włocławku opisana w rozdziale „Gdzie straszy” na pewno nie brzmi optymistycznie). Niemało w tej książce przykładów takich działań, które przeciwstawiają się najprostszemu antidotum na prowincjonalizm czyli ucieczce. Springer rozmawia z młodymi ludźmi, którzy zdecydowali się wrócić do rodzinnego miasta i na przekór wszystkiemu tu się bardzo dobrze czują. Informatyczna firma Adama Pogorzelskiego i Łukasz Korola w Suwałkach czy kolektyw Stforky w Zamościu – to takie przypadki właśnie. Osobny rozdział autor poświęcił Bielsku-Białej, które zdaje się być najszczęśliwszym z miast eks-wojewódzkich, bo dobrze prosperują tam zakłady przemysłowe, a bliskość gór i czeskich oraz słowackich sąsiadów, sprawia, że potencjał turystyczny jest bardzo znaczący...