Był pisarzem, dziennikarzem, propagował w powojennej Polsce jazz. Pisał m.in. w „Przekroju”, „Tygodniku Powszechnym”, w „New Yorkerze” i nawet na korty tenisowe nosił ze sobą maszynę do pisania. Wydawnictwo MG, które w ostatnich latach opublikowało wszystkie dzieła Leopolda Tyrmanda, proponuje teraz jego biografię - autorstwa Marcela Woźniaka.
Dwadzieścia pięć pudeł pamięci
„Po Leopoldzie Tyrmandzie pozostało 25 boksów. Dwadzieścia pięć pudeł pamięci o życiu i twórczości człowieka, który nie rozstawał się z maszyną do pisania i długopisem” - pisze Woźniak o materiałach, zgromadzonych obecnie w Uniwersytecie Stanford w Kalifornii... Wydawałoby się zatem, że informacji jest dość, by odtworzyć wiernie i dokładnie biografię twórcy, który zasłynął przede wszystkim dwoma książkami – "Zły" i "Dziennik 1954". Wbrew pozorom autor tej biografii nie miał tak łatwo... Są takie okresy w życiu Tyrmanda, które wciąż są zagadką nawet dla jego bliskich oraz biografów. Zwłaszcza wojenne „przygody” pisarza – pisanie w wydawanym po polsku, wileńskim dzienniku „Prawda Komsomolska”, pobyt w więzieniu na Łukiszkach, praca w hotelach i restauracjach w Niemczech oraz rejs do Norwegii – to takie fragmenty jego życiorysu, które pełne są niejasności i niedopowiedzeń.

Woźniak starał się dotrzeć do osób i materiałów, które pozwoliłyby na zbliżenie się do prawdy o tamtych czasach, aczkolwiek sam Tyrmand tego mu nie ułatwił. O wielu faktach dotyczących II wojny światowej po prostu nigdy nie mówił nawet swoim przyjaciołom czy też żonom (był żonaty trzykrotnie). Niewątpliwie dobry jest początek tej biografii, bo jej autor wiele akapitów poświęcił przeszłości rodziny Leopolda, cofając się w swoich badaniach o kilka pokoleń i próbując przedstawić genezę utworzenia w XIX wieku nazwiska rodowego.

Trzy małżeństwa
Woźniak wprowadza w swą relację o życiu Tyrmanda niemało nowych faktów, m.in. poszerza naszą wiedzę o jego przyjaźni z Tadeuszem Konwickim oraz Sławomirem Mrożkiem. Ten ostatni był dla autora „Złego” tak bliski, że radził się go nawet w kwestiach dotyczących małżeństwa. Pierwszy związek Leopolda - z Małgorzatą Rubel-Żurowską, absolwentką ASP nie było zbyt udany. Zdecydowanie lepiej rozumiał się ze swą drugą żoną - Barbarą Hoff, dziennikarką i projektantką mody. Najdłuższy (przerwany przedwczesną śmiercią pisarza) był jednak związek z Marry Ellen Fox, jego czytelniczką, doktorantką iberystyki na Uniwersytecie Yale. Choć tego oboje nie planowali, to stali się rodzicami dwójki dzieci - bliźniąt o imionach Rebecca i Matthew.

Cena za upór

Tyrmand od dziecka stworzony był do pisania - słowo było jego miłością i orężem. W słowie odnajdywał się przez całe życie - umiał nim czarować i atakować, malować i uwodzić. "Wolał jednak własne teksty. Kiedy zagrał epizod w filmie Morgensterna „Jutro premiera” bardzo się zmęczył wypowiadaniem i powtarzaniem nieswojego dialogu" – wspomina Barbara Hoff. Był niepokorny i często na przekór wszystkiemu obstawał przy własnym zdaniu. Dlatego w latach 50. w socrealistycznej Polsce miał duże trudności ze znalezieniem swojego miejsca i zwyczajnie z utrzymaniem się..., bo ówczesne władze raczej utrudniały mu znalezienie zatrudnienia. Woźniak ukazuje go w tej książce jako człowieka, który za swój upór płacił często wysoką cenę.

Wartością niepodważalną tej publikacji jest bardzo duża ilość zdjęć samego Tyrmanda oraz osób z nim związanych, a także dokumentów takich jak świadectwa, listy, legitymacje, czy podania o paszport...