Wieczór 26 sierpnia 2007 był chłodny, co jednak nie odstraszyło szczecinian, którzy przybyli na koncert piosenki poetycko &#8211; aktorskiej i zajęli wszystkie ławki na Małym Dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich.<br>
Kim jest Konrad Pawicki? – zapytają niektórzy. Już spieszę z odpowiedzią: to aktor Teatru Współczesnego, redaktor Polskiego Radia Szczecin, poeta i, jak mogliśmy usłyszeć, piosenkarz o zacięciu showmana. Czuje się On znakomicie na scenie, sypie różnorodnymi żartami i świetnie bawi publiczność. Jego wygląd i zachowanie nie pozwalają wątpić, że mamy do czynienia z artystą, który może budzić skojarzenia z romantycznym rockmanem – skórzane elementy ubioru, rozpięta koszula w kolorze czerwonym i do tego czarny podkoszulek.

Pan Konrad zaśpiewał piosenki z wydanej w ubiegłym roku płyty, do której był dołączony tomik wierszy, całość wydawnictwa nosi tytuł: „Niech żyję”. Poza tym pojawiło się kilka utworów spoza tej płyty. Każde wykonanie śpiewający aktor poprzedzał krótką i żartobliwą historyjką związaną z utworem. Dowiedzieliśmy się, że bohaterka Kolczyków – ruda Magda, naprawdę istniała i klipsy miały Ją pocieszyć, po odejściu ukochanego. Zapewne to mało Jej pomogło, ale pocieszeniem jest fakt, że powstał dzięki tej historii dobry utwór. Usłyszeliśmy Piosenkę melancholiczną, której wykonanie mimo tytułu, mogło natchnąć dobrą energią. Wzruszającą, choć nie tkliwie sentymentalną, a zadziorną, szczerość ojcowskiej miłości i troski słychać było w utworze dedykowanym córce Pawickiego. Jak śpiewa znany aktor, a obecnie i dyrektor artystyczny Piwnicy przy Krypcie? Ciekawie, mocno, dość szorstko, z zacięciem aktorskim, czasem zgrywą i zarazem szczerością. Teksty Jego utworów opowiadają o sprawach dotyczących każdego człowieka: samotności, strachu, miłości, życiu, śmierci, a jednak są niebanalne i przyjemnie poetyckie. Pomimo tego, że myśli autora krążą czasem koło rzeczy przygnębiających, widzimy chęć życia, i humor. Mówi On w Niech Żyję: Ponieważ jak napisał kiedyś / Poeta Leśmian – w życiu nie ma / nic oprócz życia – żyję. Możemy ujrzeć inspirację legendą bardów i twórczością wybitnych poetów i piosenkarzy, takich jak Nick Cave (którego to piosenki, w reżyserii Pawła Niczewskiego, Pawicki wykonywał!), czy Rafał Wojaczek ( Pawicki nawet śpiewa piosenkę do wiersza Wojaczka zatytułowanego Nie ma tancerki ). Jego występ to zachwycający spektakl. Jedynym mankamentem recitalu było ustawienie mikrofonu – niektóre wyśpiewywane słowa ginęły w burzy dźwięków towarzyszącego zespołu. Instrumentalistów także należy pochwalić. W ich grze czuć pasję, fantazję a’la desperado i widać radość występowania, która udziela się publice, porywając ją do klaskania czy tupania nogą takt rytmu.

Poza Kondarem Pawickim zaprezentowali się Jego przyjaciele: Karolina Bratz – aktorka Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, którą niedawno mogliśmy oglądać w wystawianych na Zamku Dziełach wszystkich Szekspira (w nieco skróconej wersji). Wiesław Orłowski zwany też żartobliwie Vislavo Orlovski- zaśpiewał mocnym operowo – aktorskim głosem pieśni neapolitańskie. Wysłuchaliśmy także Kołysanki dla Małego Księcia w wykonaniu młodej artystki Magdaleny Janiszewskiej. Utwór ten Pawicki napisał dla Pani Magdy, gdy była jeszcze dzieckiem. Swój talent śpiewaczy zaprezentował Wiesław Łągiewka – aktor Teatru Polskiego. Jego wykonanie Skumbrii w tomacie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego było wspomagane przez publiczność, która na znak śpiewała: Skumbrie w tomacie! Na koniec artystka sceniczna, aktorka Teatru przy Krypcie Małgorzata Iwańska dała pokaz wokalny i aktorskie, śmiejąc się i rozbawiając widzów.

Wieczór był chłodny, lecz koncert gorący. Po nim można było udać się do Piwnicy przy Krypcie, gdzie działalność rozpoczyna, po długim okresie przerwy, bar. Pozostaje mi tylko życzyć Piwnicy przy Krypcie powodzenia w sezonie artystycznym a Panu Konradowi Pawickiemu dalszych udanych występów.