Najmniejsza i najmłodsza scena Teatru Polskiego w Szczecinie celebruje okrągły jubileusz... Kabaret Czarny Kot Rudy serwuje nam inteligentny, nieoczywisty humor w nietuzinkowym wykonaniu już od 20 lat. Program wydarzeń jest bogaty!
Zaczęło się w Krypcie
Pierwsze pomysły na taką scenę narodziły się już na początku lat 90. ubiegłego wieku. Jej inicjator, Adam Opatowicz, był wówczas kierownikiem artystycznym zamkowego Teatru Krypta i na jego deskach wyreżyserował kilka wieczorów pod hasłem „Czarny Kot Rudy...”, nawiązujących do kolejnych rocznic powstania kabaretu Le Chat Noir w Paryżu.

„Pornograf” pierwszą premierą
Kiedy Opatowicz objął funkcję dyrektora Teatru Polskiego swoją ideę zaczął przenosić właśnie tam. - Na początku było nas pięciu, sześciu i nie spodziewaliśmy się, że to się rozrośnie i uruchomi się tak duży potencjał - wspomina dziś.

Pierwszym, inauguracyjnym spektaklem był „Pornograf” według tekstów Georgesa Brassensa. Dokładnie 31 stycznia 1997 roku nastąpiła premiera tej inscenizacji, a potem nastąpiły kolejne. Dość szybko ta jedyna w Polsce literacka scena kabaretowa, funkcjonująca w teatrze, zainteresowała artystów znanych i popularnych, spoza Szczecina.

Józefowicz był zawsze miły
Z historią Kota wiąże się choćby postać Janusza Józefowicza, który nie raz tworzył choreografię do spektakli tu wystawianych (m.in. „Latającego Cyrku Monty Pythona”, właśnie „Pornografu” czy „Sufitu Jonasza Kofty, czyli gdzie ta Bohema”). - On u siebie w Warszawie jest tyranem, ale dla nas był zawsze miły... Kiedy przyjeżdża, to zwykle pracujemy non-stop kilkanaście godzin, bo Janusz szybko musi wracać do innych zdań, ale efekty są bardzo dobre - mówi Michał Janicki, aktor który od początku jest jednym z „filarów” Czarnego Kota Rudego.

Poza Józefowiczem gościli tu również Piotr Skrzynecki z Piwnicy pod Baranami, Stanisław Tym, Filip Łobodziński, Hanka Bielicka, Maria Czubaszek, Andrzej Poniedzielski, Artur Andrus. Przeważnie odwiedzali teatr podczas celebrowania kolejnych urodzin tej sceny.

Słup Laskowika i paryski nastrój
Do legendy przeszła wizyta Zenona Laskowika. Kilkugodzinne spotkanie artystyczne „zaowocowało” nazwaniem słupa znajdującego się w tej sali jego imieniem, bo obok niego siadał i wygłaszał monologi. Nie dziwi chyba nikogo, że Czarny Kot Rudy jest darzony taką estymą. Nastrój przypomina tutaj ten z paryskiego kabaretu. Widzowie siedzą przy stolikach, na których ustawione są świece, pijąc dobre wino, a po inscenizacji mogą jeszcze zostać dłużej, by wymienić z aktorami spostrzeżenia i komentarze. Stąd już blisko do dysput artystycznych, wymiany pomysłów itp., czyli tego, co występuje w tradycji kabaretu jako formy sztuki od początku jego powstania...

Apoteoza szału

Oczywiście okrągły jubileusz istnienia tej sceny jest świętowany w sposób szczególny. Wydarzenia trwają już od ostatniego dnia stycznia (odbył się wówczas wieczór artystyczny nazwany "Na początku był "Pornograf""). 4 i 5 lutego Olga Adamska zaprezentowała własny show „Uwiedziona”, a 10 lutego Michał Janicki zaprasza na „zupełnie nowy program, oparty na... starych numerach, m.in. tekstach Wiecha”. To będzie inscenizacja „Apoteoza szału Hrabiego Janickiego Herbu Puszcza Wkrzańska” (powtórzona jeszcze 11 lutego).

Monty Python i niemiecki kabaret

Później celebrowanie urodzin przeniesione zostanie na dużą scenę Teatru Polskiego. 17 lutego zobaczymy tam nową wersję „Latającego Cyrku Monthy Pythona”, sześć dni później „Cafe Simplicissimus”. - Jest to spektakl odnoszący się do historii kabaretu niemieckiego, który przygotowujemy z Andrzejem Poniedzielskim. Chcemy przybliżyć co się działo w kabarecie europejskim, a zwłaszcza niemieckim, na początku. Wykorzystujemy zatem m.in. teksty Brechta i Weila - zapowiada Adam Opatowicz.

Znakomici goście na finał

Na scenie Czarnego Kota Rudego, Sylwia Różycka dwukrotnie przedstawi recital „Przybora – Sinatra – Postscriptum” (18 i 19 lutego), a na finał jubileuszu zaplanowano trzy wieczory (na dużej scenie) opatrzone tytułem „Wyspa Roux Le Chat Noir” (24 – 26 lutego). Oprócz całego składu aktorskiego szczecińskiego teatru zobaczymy wtedy na scenie także Stanisława Tyma, Andrzeja Poniedzielskiego i Artura Andrusa. - Będzie też sporo niespodzianek, które trzymam w tajemnicy. Mam nadzieję, że te chwile będą dla publiczności czymś niezwykłym... - dodaje Opatowicz.

Bilety zostały już co prawda wyprzedane, ale warto jeszcze próbować i pytać o nieodebrane rezerwacje.