Sztandarowa szczecińska impreza dobiega końca, ale miasto zapowiada, że to dopiero początek lata.

Dzień pierwszy
Pogoda była deszczowa, zdecydowanie gorsza od tej podczas pierwszego dnia regat The Tall Ships` Races w 2007 roku. Mimo to, szczecinianie odwiedzili teren Wałów Chrobrego. Prezydent Szczecina, Piotr Krzystek oficjalnie otwiera Dni Morza. Miejsce symboliczne, bo Łasztownia- przyszły symbol nowoczesnej metropolii, która "żyje" z jachtingu. W Szczecinie już cumuje polski "Dar Młodzieży" i rosyjski "Kruzensztern"- drugi co do wielkości żaglowiec na świecie(po Siedowie). Oba gościły w naszym mieście rok temu. Pierwszy dzień zakończył się pokazami Międzynarodowego Konkursu Fajerwerków.

Dzień drugi
Miasto pomału budzi się do życia. Pogoda jest słoneczna. Wszyscy podkreślali, że czuć atmosferę wielkiego święta. To dzisiaj będzie najwięcej atrakcji: "Dar Młodzieży" postawi żagle, festiwal fajerwerków i gwiazda wieczoru- zespół Mattafix. I rzeczywiście, sobota na długo pozostanie w naszej pamięci. Parada uliczna wzorem ubiegłorocznej przyciągnęła tłumy i stworzyła niezwykłą atmosferę. Mogliśmy też zobaczyć wyścigi smoczych łodzi- drużynowy sport wodny, który od tysiącleci był uprawiany w południowej Azji. Dar Młodzieży postawił żagle. -To niecodzienny widok, jest imponujący!- powiedziała nam jedna z osób odwiedzających Dni Morza. Piotr Krzystek wspina na się ostanią reję fregaty- rok temu, prezydent również to zrobił. Swoją drogą... gratulujemy formy! Wieczorem odbył się festiwal koncertów i sztucznych ogni. Zagrali Bracia, Budka Suflera oraz Mattafix. Brytyjski zespół jest znany m.in. za sprawą singla Big City Life. Na koniec fenomenalny pokaz fajerwerków, z oddali widać pięknie rozświetlone żaglowce i grę świateł na wodzie. Szczecin po długim dniu pomału idzie spać.

Dzień trzeci
Już od samego rana możemy podziwać ogromną rzezbę- Sedinę. Pomimo, że powstała z piasku, będziemy mogli podziwać ją przez wiele miesięcy. Ta prawdziwa zaginęła ze Szczecina w niewyjaśnionych okolicznościach. Dni Morza pomału dobiegają końca, ale przed nami jeszcze dużo atrakcji. Zabytkowe oldtimery podczas parady załóg podziękowały za wspaniałą organizację święta morza. Koncert szczecińskich filharmoników oraz pokaz sztucznych ogni zakończy święto. Było wyjątkowe, jednak wszystkim w pamięci pozostały ubiegłoroczne regaty The Tall Ships` Races. Szkoda, że w Szczecinie częsciej nie cumują tak piękne żaglowce. Gdy są w naszym mieście, to uzupełniają je, nadają Szczecinowi niepowtarzalny charakter i siłę o jakiej mogą marzyć inne polskie ośrodki. Żaglowce w Szczecinie powinny być codziennością, tak jak codziennym widokiem jest wieża Eiffla w Paryżu, muzeum Guggenheima w Bilbao, czy Ratusz w Hamburgu. Te budowle sprawiają, że każde z tych miast ma w sobie to "coś", żaglowce w przypadku Szczecina są efektywnym dopełnieniem ogromnego potencjału portowego miasta.