Armia w ubiegłym roku grała w Szczecinie, (w „Hormonie”) promując album „Der Prozess”, który został na tym występie wykonany w całości.21 lutego tego roku Tomasz Budzyński ze swoją grupą dotarł do naszego miasta po raz kolejny- tym razem do klubu „Słowianin” i był to koncert dość znaczne różniący się od poprzedniego.

Przede wszystkim w składzie grupy wystąpił grający na  waltorni Jakub Bartoszewki. Partii tego instrumentu bardzo brakowało poprzednio. Także brzmienie było bardziej selektywne i oczywiście uległ zmianie repertuar a starzy fani na pewno ucieszyli się z dużej dawki numerów z najwcześniejszego czasu działalności Armii. Jako pierwszy zabrzmiał jednak utwór z najświeższego wydawnictwa grupy – dla wielu osób bardzo zaskakującego, bo zaśpiewanego przez Budzego po angielsku- o tytule „Freak”. Był to utwór „I Know Who I Am” To było bardzo dobre wprowadzenie do całego wieczoru. Następnie zespół zagłębił się już w swą przeszłość. „Wiatr wieje tam gdzie chce” , „Zła krew”, Aguirre" (poprzedzony wstępem Tomasza o filmie Wernera Herzoga, który go zainspirował do stworzenia tej kompozycji) „Niewidzialna armia”, „Nic już nie przeszkodzi”. Nie zabrakło też najbardziej oczekiwanych fragmentów kultowej „Legendy” - „Trzech bajek, „Opowieści zimowej”, Gdzie ja tam będziesz ty”. Kolejna z wielu dygresji konferansjerskich poprzedziła wykonanie „Popiołów”. Tym razem lider Armii nawiązał do kwestii niezrozumienia przez odbiorców albumu „Triodante” (z którego ów utwór pochodzi). Z następnymi utworami nie było już żadnych problemów- „Poza Prawem” czy numery z „Der Prozess” -„Statek burz”, „Katedra” „Zły porucznik”(ten ostatni wykonany w wręcz w aktorskiej konwencji -bardzo emocjonalnie - przez Budzyńskiego) rozkręciły publikę jeszcze bardziej i pod sceną trochę się „zagotowało”. Tymczasem koncert trwał i niemalże wszystkie prośby fanów zostały powoli spełnione. „Buraki, kapusta i sól” został zaopatrzony w obszerny cytat z „Another Brick In The Wall” Pink Floyd, „Jeżeli” czy „Podróż na Wschód” zagrane w drugiej części występu na pewno usatysfakcjonowały niejednego z przybyłych do „Słowianina”.

Jeszcze jeden kawałek z płyty „Freak” - masywny i melodyjny zarazem -„Green” rozpoczął dogrywkę i muszę przyznać, że to był jeden z najlepszych momentów całego koncertu. „Zostaw to ” został zagrany zaraz po nim. Budzyński uznał go za doskonale pasujący ideowo do formuły trwającego od kliku dni postu. W tym utworze doszło na kilka minut do zamiany ról- Krzyżyk zbliżył się do mikrofonu, a wokalista zastąpił go za perkusją. Kolejne dwa kawałki - „On jest tu, On żyje” oraz w finale „Dom przy moście” potwierdziły, że zespół jest w bardzo dobrej formie i potrafi zagrać dwugodzinny koncert, w którym praktycznie nie ma słabych punktów.