Dawno, dawno temu w odległej galaktyce, a dokładnie w Szubinie koło Bydgoszczy działał przez wiele lat zespół Something Like Elvis. Na scenie alternatywnej stał się jednym z najbardziej cenionych składów. Jednak po wydaniu trzech płyt grupa ta się rozpadła i jak to się nierzadko zdarza w historii muzyki rozrywkowej – zamiast jednego dobrego zespołu mamy teraz dwa, bo na gruzach wspomnianej formacji powstały – Potty Umbrella i Contemporary Noise Quintet. Ten drugi mimo, że istnieje już dwa lata po raz pierwszy pojawił się w Szczecinie, by zagrać w czwartkowy wieczór w klubie Alter Ego.
Jazz potraktowany w noise`owy sposób tak można nazwać styl reprezentowany przez tę grupę. Mimo, że jest to dość wyeksploatowana dziedzina muzyki to członkom Quintetu nie brakuje pomysłów by jeszcze dodać coś od siebie. Wydobyli oni z tego gatunku przede wszystkim jego dynamikę i ekspresję, zatem dużo się dzieje w ich utworach. Od spokojnych dźwięków gitar, które akurat w tej konwencji tworzą głównie tło aż do solowych partii trąbki obsługiwanej przez Wojtka Jachnę czy kontrabasu (za które jest odpowiedzialny Patryk Węcławek). Wszystko jest sprawnie powiązane, a czuwa nad tym by tak było lider grupy Kuba Kapsa (piano), który. bardzo dbał o brzmienie konkretnych instrumentów w poszczególnych utworach, przypominając akustykowi w odpowiednim momencie o wcześniejszych ustaleniach.

Dobrze też poradził sobie z okiełznaniem opornej, „wygodnickiej” części publiczności (poukrywanej gdzieś po bokach i za filarami). Wskazywał konkretnych maruderów i długo zapraszał ich do zajęcia miejsc jak najbliżej sceny (w tym czasie jego koledzy rozpoczynali improwizowane wprowadzenie). Po tych przemeblowaniach przyszedł czas na pierwszy regularny numer. Panowie zagrali temat z spektaklu Przemysława Wojcieszka, "Zaśnij teraz w ogniu". Po jego wykonaniu popłynęły ze sceny następne kawałki – znane z debiutanckiej płyty zespołu „Pig Inside The Gentleman” (m.in. „Million Faces”:, „Goodbye Monster” czy „A Coin Perfectly Spinning”) a także numery, które jeszcze nie zostały w pełni zrealizowane. Jak powiedział Kapsa „ nie wiadomo co z nimi zrobimy, ale gromadzimy je na twardym dysku”. Tak więc odbiorcy mogli zakosztować różnorodnych dźwięków i poznać nowsze oblicze zespołu, trochę bardziej żywe, od tego znanego z płyty. Bezsprzecznie partie saxofonu, często będące na pierwszym planie są szczególnie istotnym elementem muzyki CNQ. Zresztą najbardziej rosły w zespole, Tomasz Glazik, który na nim gra, już dzięki samej posturze skupia na sobie uwagę. Nie znaczy to, że pozostali muzycy, mniej eksponowani, byli w słabszej formie. Wręcz przeciwnie.

W sumie dla fanów lubiących w muzyce improwizacje na bazie jazzu (i dokonania takich zespołów jak Robotobibok czy nawet Skalpel) był to z pewnością bardzo interesujący wieczór. „Czy kręci cię jazz ?” pytanie, które zadał sobie i widzom Kuba Kapsa w jednym z bardziej swigujących momentów występu okazało się jak najbardziej retoryczne...