Czekolada. A jeśli czekolada, to czucie. Tak było w poniedziałkowy wieczór w Rockerze. Klimat miejsca zmieszał się z klimatem muzyki, a publiczność utonęła na jakiś czas w filiżance słodkiej cieczy...

Dla tych, którzy jeszcze o nich nie słyszeli: zespół na przeróżnych scenach jest od dwóch lat, a jego muzyka to ciepła mieszanka soulu, funku, hip-hopu.  To bardzo dobrzy muzycy. Na scenie słychać zgranie, umiejętności, a przede wszystkim to specyficzne w y c z u c i e.

Tak też było na ich akustyczniowym występie. Po minimalnym opóźnieniu, zapowiedzi i otwarciu festiwalu wyszli na scenę. Jeśli Akustyczeń, to wariacje na temat akustycznych brzmień. Gitarzysta, Marek Szul, tym razem wystąpił z pudłem, z którym radził sobie dobrze.

Chocolate City jest czymś i n n y m na naszej rodzimej scenie. Odważyłbym się powiedzieć, że nie mają rock’n’rolla. Mają coś innego – potrafią grać. Jest miejsce dla niuansu, bardzo wyczuwalnej dynamiki. Na ich którymś z kolei występie przyłapuję się na bezwiednym tupaniu nogą w rytm czekoladowych kompozycji.

Piosenki Czekoladowego Miasta opowiadają oczywiście o miłości, również o młodości w miłości. Świeży temat, prawda? Jego przedstawianiem za pomocą słów zajmują się dwie wokalistki, Alicja i Patrycja, i to one w bardzo znacznej części budują image zespołu. Uśmiechy męskiej, ale nie tylko, części publiczności potwierdzają – są przekonujące.
Wielkie brawa należą się również Januszowi Gądkowi, za świetne przebiegi na pianie. Nic na siłę, a wszystko z głową. Ciężko jest tak naprawdę wyróżniać muzyków Chocolate City indywidualnie – to w ich zgraniu, choć się powtórzę, tkwi siła.

Po zaprezentowaniu własnego materiału, który nie jest czasowo bardzo okazały, zespół zaprezentował jeszcze dwa covery w bardzo swojej aranżacji. Były to Use Somebody oraz, ostatnio niezwykle popularne, Moves like Jagger. To na pewno nie było odtwórcze, ale nie było w tych piosenkach nic, co mogłoby zaskoczyć. Myślę jednak, że kapela pozostawiła po sobie bardzo przyzwoite wrażenie.

Na pochwałę zasługuje organizacja koncertu: nie było irytującego opóźnienia, nagłośnienie bez zarzutu, wszystko na swoim miejscu. Po koncercie można było swobodnie podejść do muzyków i z nimi porozmawiać. Akustyczeń otworzył się na Szczecin.

 

Zdjęcia dodamy wieczorem.