Niedawno zawiesiło funkcjonowanie kolejne szczecińskie kino. Nazywało się „Pałacowe” i mieściło się w budynku, będącym częścią kompleksu Pałacu Młodzieży, przy ul. Wojska Polskiego 90. W ostatnich dniach czerwca tego roku odbyły się ostatnie seanse w tym obiekcie. Nieprzypadkowo na „finałowym” pokazie można było zobaczyć klasyk z dorobku reżyserskiego Ingmara Bergmana czyli „Siódmą pieczęć”. Dzieło tak ważne w historii kina było akcentem podkreślającym charakter tego kina jako miejsca, w którym pokazywano głównie filmy ambitne, o dużych walorach artystycznych

Jak powiedziała mi Joanna Wójcik, pełniąca funkcję koordynatora działań związanych z tym kinem, początkowo istniały zamierzenia by kino „Pałacowe” kontynuowało działalność w nowej siedzibie Pałacu Młodzieży czyli budynku szkolnym przy Al. Piastów 7. Jednak w tym miejscu nie ma praktycznie sali, która mogłaby stosunkowo szybko zostać dostosowana do takich potrzeb. Bez naprawdę dużych nakładów finansowych jest to obecnie niemożliwe.

Dlatego też bardziej realne wydaje się „odtworzenie” kina w prawobrzeżnej części miasta, zapewne już pod inną nazwą. Jest to niewątpliwie interesująca propozycja gdyż w tej części Szczecina mało jest instytucji kulturalnych, a niewątpliwie z uwagi na ilość mieszkańców tego rejonu, warto by było dla nich zorganizować nową placówkę. Jak dotąd mamy na Prawobrzeżu jedynie Miejski Ośrodek Kultury przy ul. Goleniowskiej oraz jego filię to znaczy Klub "Delta" przy ul. Racławickiej .Właśnie w tym drugim miejscu mogłoby powstać kino.

Jak powiedziała mi pani Joanna „byłoby to zupełnie nowe miejsce i dlatego repertuar powinien ten fakt uwzględniać. Zważywszy, ze nie ma żadnej sali kinowej w okolicy (Kiedyś istniało kino „Żak” na osiedlu Słonecznym, ale od czasu jego zamknięcia spragnieni ekranowych nowości musza jechać do centrum.) z pewnością oprócz ambitnych tytułów, które dominowały w „Pałacowym” prezentowane by były także obrazy bardziej popularne”. Czy jednak będzie to możliwe to zależy w dużej mierze od Urzędu Miejskiego, który mógłby przyznać pieniądze na stworzenie i rozwój takiego obiektu.

Moim zdaniem warto, tym bardziej, że kino „Pałacowe” nadal należy do Sieci Kin Studyjnych i warto by było ten status utrzymać. Przynależność ta jest związana z pewnymi przywilejami i obowiązkami. Należy do nich promocja sztuki i kultury filmowej poprzez rozpowszechnianie w kinach Sieci filmów o szczególnej wartości artystycznej oraz działania o charakterze edukacyjnym skierowane do młodej widowni kin. Sieć oferuje środki, które są zapewniane m.in. przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wspierające działania poszczególnych ośrodków.

Czy kino niezależne, niszowe ma tak dużo odbiorców by placówki działające w Sieci mogły się utrzymać jest kwestią otwartą. Duże firmy dystrybuujące filmy zaryzykowały i wprowadziły na rynek szereg obrazów niezależnych, niekomercyjnych i to okazało się dobrym posunięciem, bo dzięki odpowiedniej promocji kilka z nich cieszyło się dość dużym zainteresowaniem. Co jakiś czas do sieci wpada jakieś nowe kino , niekoniecznie działające w dużym mieście, a często w małej miejscowości jak np. Myślenice czy Trzebinia. Świadczy to o tym, że idea jest wciąż żywotna. „Przesunęła się granica wieku osób najczęściej odwiedzających kina studyjne, wśród których mniej jest teraz licealistów” jak mówi pani Joanna, ale „dlatego oprócz działań typowo repertuarowych warto prowadzić warsztaty, które poszerzyły wiedzę młodych ludzi na temat filmu. Walor edukacyjny filmu jako nośnika informacji mógłby zostać wykorzystany.  Uczniowie szkół i dorastająca młodzież aktualnie ma dostęp do wielu źródeł przekazu filmowego (takich jak telewizja, video, DVD czy internet). Często czerpie z nich w sposób bezkrytyczny i chaotyczny. „Istotne jest to by znaleźć podłoże rozwoju kina nie negując tego, co znajdziemy w środkach masowego przekazu”. Poza tym wracają do kin dokumenty i animacje, a właśnie małe kina są najlepszym i czasami jedynym miejscem, w którym mogą być prezentowane.

Szansą na „uzdrowienie” sytuacji ośrodków, które pozostają w trudnej sytuacji lub zawiesiły działalność jest projekt narodowy „Cyfryzacja małych kin” Jego celem jest wyposażenie niedużych, zwykle jednosalowych, polskich kin w technologię niezbędną do wyświetlania filmów w formacie cyfrowym. Zgodnie z założeniami programu, projektory cyfrowe otrzymać miałoby około trzystu kin. Realizatorzy programu starają się o środki z Unii Europejskiej. Można powiedzieć, że gdyby cyfryzacja została przeprowadzona zrewolucjonizowałoby to dystrybucję filmów gdyż w koszt wykonania jednej kopii cyfrowej z pliku-matki to ok. 200 euro, podczas gdy cena wykonania jej w tradycyjnej technice (35 mm) to około 1-2 tys. euro. Bez wątpienia więcej kin w Polsce mogłoby pokazywać jednocześnie dany tytuł, a do tej pory obraz w jednej lub dwóch kopiach „podróżował” po całym kraju.