Rozmowa z posłem Platformy Obywatelskiej Ziemi Szczecińskiej. Kim jest Arkadiusz Litwiński? Jak patrzył na świat w młodości, a jakie ma poglądy dzisiaj? Jaki Szczecin, jaka Polska mu się marzy? Co chciałby zmienić w kraju, regionie i mieście, i w jaki sposób? I wreszcie- czym fascynuje się poza polityką? Zapraszam do lektury.

„PiS chce silnego państwa i zdyscyplinowanego obywatela. My chcemy państwa silnych obywateli”.

Co Pan, jako poseł Platformy Obywatelskiej Ziemi Szczecińskiej zrobiłby, chciałby zrobić, żeby Szczecin był metropolią tak jak dawniej, a nie tylko jedną z największych nekropolii Europy?
Arkadiusz Litwiński: Wg mnie Szczecin przed wojną nie był metropolią, chociaż miał większy tzw. obszar obsługowy. Metropolia to coś więcej niż stolica okręgu administracyjnego, metropolia to pewien obszar duży, zurbanizowany, gdzie jest wiele nie tylko zakładów pracy, zwłaszcza takich, które eksportują towary lub usługi ale jest to też miejsce, do którego przyjeżdżają ludzie z trochę bardziej odległych obszarów załatwiać najprzeróżniejsze sprawy życiowe . Niewątpliwie metropolią znowu powoli staje się Wrocław, ale przed drugą wojną światową Wrocław już był praktycznie metropolią i po latach PRL-u wraca do dawnej świetności. Nasze miasto przed wojną było raczej miastem portowo- garnizonowym, które jeszcze przecież na początku XX wieku liczyło sobie tylko kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców i nie posiadało żadnej uczelni wyższej, znaczący rozwój miasta zaczął się dopiero ok.130 lat temu. Był za to Szczecin niewątpliwie stolicą dużego obszaru geograficznego.
Ale żebyśmy dziś byli takim realnym miejscem obsługi regionu, z perspektywą realnego rozwoju to ci, którzy tu przyjeżdżają muszą czuć się jak u siebie, w dobrym tego słowa znaczeniu, muszą czuć się swobodnie i być rozumiani. Nie wierzę w to, żeby nagle Niemcy zaczęli się licznie uczyć mówić po polsku, chociaż taki ruch też się odnajduje po niemieckiej stronie, wierzę natomiast, że coraz większa ilość Polaków będzie się uczyła języka niemieckiego. Traktowałbym to jako kolejny obcy język, ale język bardzo przydatny w tej części tuż nad granicą.
Czy my-jako Szczecin- będziemy tylko i wyłącznie sypialnią i zapleczem dla Berlina, który czy nam się podoba czy nie, może stać się przyszłą stolicą gospodarczą Europy? Czy też staniemy się samodzielnym podmiotem, choć znającym swoje miejsce w szeregu, sąsiadującym z Berlinem. Czy my tę szansę wykorzystamy, to zależy od nas, jakiego rodzaju instytucje będziemy tutaj tworzyli, jakiego rodzaju będziemy sprowadzali przedsiębiorstwa, które dadzą szczecinianom dobre miejsca pracy. Chodzi też o instytucje edukacyjne, bo to są jednocześnie i miejsca pracy dość dobrze płatnej, i ale i miejsca, do których ludzie przyjeżdżają się uczyć. Często łączy się to z badaniami naukowymi. Chcemy więcej takich przykładów jak Akademia Morska, jak Pomorska Akademia Medyczna gdzie przyjeżdżają cudzoziemcy, jest ich w tej chwili już kilkuset. Podobnie Politechnika powinna wrócić na piedestał, a US powinien wzbić się na taki poziom, ażeby ludzie z Polski i nie tylko z Polski chcieli tutaj przyjeżdżać się uczyć, a nie tylko dlatego, że mają tutaj najbliżej.

Pisał Pan w swoim programie „chcę odtworzyć dawne znaczenie Odry i portu w Szczecinie i Świnoujściu”. Jak zamierza Pan to zrobić?
Pracuję w komisji Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych i Leśnictwa i w komisji Infrastruktury, gdzie o Odrze mówi się w aspekcie przeciwpowodziowym i przyrodniczym, ale i w aspekcie transportowym, transportu śródlądowego, jest też specjalna podkomisja Gospodarki Morskiej. Postanowiłem również być w trzech zespołach międzyparlamentarnych: polsko- niemieckim, polsko- austriackim i polsko- czeskim. Właśnie po to, ażeby również przy okazji promować, lobbować za faktyczną realizacją Europejskiego Korytarza Transportowego Północ- Południe który by wiódł ze Skandynawii aż do Triestu i dalej na południe drogą morską. Jednym z elementów takiego korytarza który składałby się zarówno z trasy drogowej, (tu nie oszukujmy się, Niemcy są dalej zaawansowani od nas, droga S3 od Świnoujścia do Lubawki jest jedynie próbą przejęcia części transportu drogowego na stronę polską no i skomunikowania naszych miast i terenów inwestycyjnych, jest to kwestia Magistrali Nadodrzańskiej, która musi być modernizowana) jak i wodnej, jest obszar nadodrzański. Najwięcej do zrobienia, a jest to kosztowne choć nie dla wszystkich zrozumiałe, rzucające się w oczy, jest w kwestii przywrócenia żeglowności na Odrze. Odra nie jest niestety specjalnie przewidywalnym na dzisiaj miejscem transportu chociażby ze Śląska do Szczecina i odwrotnie. To można poprawić, natomiast to wymaga dużych nakładów inwestycyjnych, bo od 60 lat niewiele w tym zakresie zrobiono. To są bardzo potężne inwestycje, to są bardzo kosztochłonne inwestycje hydrotechniczne. Niemcy tuż po zachodniej stronie granicy budują kolejną, wielką podnośnię barek i wielokilometrowy szeroki kanał żeglugowy. Jestem przekonany, że nie zrobimy oczywiście z Odry Renu, choć ma ona w zakresie transportu śródlądowego lepsze warunki niż Wisła. Chodzi o to, żebyśmy mogli pozwolić całkiem jeszcze licznej grupie polskich barkarzy, ludzi pracujących w żegludze świadczyć te usługi nie tylko w Holandii, Niemczech i Belgii, ale również i na terenie naszego kraju. To jest transport ekologiczny, tańszy choć oczywiście nie najszybszy. Ale nie bez powodu Niemcy z tego korzystają, przełamujmy więc stereotypy. Chciałbym wykluczać niepotrzebne, wydumane niekiedy konflikty pomiędzy zwolennikami źle pojętej ekologii, którzy uważają, że żeglowność jest szkodliwa dla rzeki, a pomiędzy tymi, którzy sądzą że w ogóle nie należy się liczyć z przyrodą. Jestem przeciwnikiem budowli hydrotechnicznych które robią z rzek wybetonowane niemal rynny, ale jestem też przeciwnikiem kultywowania za wszelką cenę takiego stanu, jaki jest dzisiaj i tworzenia z tych naszych dróg wodnych rezerwatów. To można ze sobą pogodzić. zwłaszcza jeśli chodzi o załatwianie potrzeb inwestycyjnych; pieniądze i jeszcze raz pieniądze są potrzebne żeby przynajmniej zachować ten stan, który jest dzisiaj. Czyli krótko mówiąc dbać będę o to, by w planach inwestycyjnych w skali kraju transport śródlądowy jako element transportu multimodalnego był odpowiednio doceniony, aby zapisane zostały na ten cel odpowiednie środki, i również by ich część trafiła dla potrzeb Odry. Tutaj mamy silnych sojuszników na Dolnym i Górnym Śląsku..

„Wspólna praca i w następstwie tej pracy sukces powodują, że ludzie zaczynają wierzyć w sens współpracy, że razem można coś uzyskać”.



2. Obwodnica Zachodnia, droga Szczecin-Goleniów- wierzy Pan, że te elementy programu dla regionu da się zrealizować we współpracy z parlamentarzystami szczecińskimi mimo takich animozji jak np. miedzy Sławomirem Nitrasem a Joachimem Brudzińskim?
Współpraca jest możliwa pomimo tych towarzyskich animozji...

Też i politycznych...
Polityka nie jest miejscem gdzie ja szukam przyjaciół, czy też dobrego towarzystwa, Nie użalam się nad tym, jacy ludzie w polityki polskiej polityce zbyt często dominują, staram się głosować, współpracować z tymi, którzy mniej krzyczą, a więcej robią, którzy szukają porozumienia a nie okazji, żeby tylko drugiemu kolokwialnie mówiąc dokopać. Pomimo tych różnych zaognień, które w ostatnich dwóch latach, zwłaszcza podczas ostatniej kampanii wyborczej, nastąpiły między niektórymi osobami, staram się doprowadzić do sytuacji, w której osobiste animozje nie będą przedkładane ponad możliwości wspólnego działania Ja jestem przekonany , że zdecydowana większość zachodniopomorskich parlamentarzystów będzie ze sobą współpracować i to konstruktywnie i skutecznie. To jest najważniejsze. Do takiej współpracy zawsze zachęcają pozytywne efekty. Jednym z wielu, ważniejszych czynników, które wpłynęły na to, że Gazoport jest w Świnoujściu, jest taka właśnie jednorodna postawa wszystkich zachodniopomorskich parlamentarzystów. Nie było to najważniejsze, ale bez tego byłoby o wiele trudniej. Zwyciężyły argumenty merytoryczne, jestem o tym przekonany, dlatego jestem pewien, że ten Gazoport tu zostanie. Wspólna praca i w następstwie tej pracy sukces powodują, że ludzie zaczynają wierzyć w sens współpracy, że razem można coś uzyskać. Ja uznaję to za jeden ze swoich priorytetowych celów, ażeby do takiej współpracy nakłaniać, zachęcać, w różny sposób, i jawny i mniej jawny. Nie musimy robić tego samego, ważne, żeby działać w sposób skoordynowany i niektórzy posłowie opozycyjni mogą robić też rzeczy, których posłom z ugrupowań rządzących nie wypadałoby robić.

Czyli wierzy Pan we współpracę ponad podziałami dla dobra regionu? A w skali kraju?

Tutaj jestem mniejszym optymistą, tzn. obawiam się że niestety Jarosław Kaczyński będzie miał zbyt duży wpływ na prezydenta, a ten z kolei, chociaż wydaje mi się być człowiekiem bardziej skłonnym do myślenia kategoriami całej Polski a nie tylko partii PiS, jednak będzie prowokował konflikty i będzie zbyt często korzystał- co już zapowiadał wielokrotnie- z instytucji veta. To niedobrze, tego się spodziewałem, ale chciałem się rozczarować. Myślę, że rozwój kraju nie będzie może przez to znacznie wolniejszy, ale będzie wymagał więcej czasu i pracy. Niestety premier Kaczyński zapowiada, że chce wrócić do władzy, w związku z tym będzie kłaść kłody pod nogi każdego kto będzie u władzy.

Czyli nie jest Pan optymistą?

Jeśli prezydent będzie współpracował, zachowywał się w sposób europejski, a nie bizantyjski, to będzie dobra współpraca. Prezydent powinien uszanować wybór społeczeństwa. To był przede wszystkim wybór nowoczesnej wizji suwerennej Polski wolnych Polaków. Polacy chcą innej Polski niż bracia Kaczyńscy. Prezydent powinien to uszanować, zamiast uważać, że tylko on ma rację...

Osobowość paranoiczna?

To może za ostre słowo, choć słyszałem i o takich sugestiach nawet ze strony medyków.

Było też kiedyś porównanie Jarosława Kaczyńskiego do Putina... ponoć krzywdzące...

Tak, ale Putin patrzy w przyszłość, korzysta z niektórych elementów rosyjskiej tradycji i buduje silne państwo, które ma iść w przyszłość. Natomiast bracia Kaczyńscy budują taką zatęchłą izbę pamięci. Historia musi być kultywowana, ale samą historią się Polaków nie nakarmi. Nie nakarmi się też ich jakimiś egzotycznymi, oderwanymi od europejskich realiów pomysłami na to, jak ma państwo wyglądać, jak ma wyglądać demokracja itd.


„Kiedyś powiedziałem coś, o co miał do mnie pretensje Leszek Dobrzyński, stwierdziłem, że PIS jest to środowisko z jednej strony narodowe, a z drugiej strony socjalistyczne. No a narodowy socjalizm już w historii raz mieliśmy”.

PO jest partią konserwatywno- liberalną, prawicową, o czym wielu zapomina...
Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie co to jest prawica, co to jest lewica? O tym, czy jestem lewicowy, czy prawicowy, nie decyduje to, jak ja sam się określam, ani to jak mnie oceniają przeciwnicy. Decyduje natomiast przywiązanie do pewnych kanonów, wartości. Nie można nazywać siebie człowiekiem prawicy, jeżeli się nie szanuje własności, jeśli się nie jest za prywatyzacją, wolnym rynkiem. To, co różni nas od PiSu, to jest to, że jesteśmy zwolennikami swobód obywatelskich, swobód gospodarczych. PiS chce silnego państwa i zdyscyplinowanego obywatela. My chcemy państwa silnych obywateli. Państwo ma być silne na tyle, na ile być musi. Na pewno nie powinno wychowywać obywateli. Musi zapewnić minimum poczucia bezpieczeństwa wewnętrznego, silne poczucie bezpieczeństwa zewnętrznego, dobry wymiar sprawiedliwości i wszystko to, czego obywatele sami sobie nie mogą zorganizować. Przecież państwo nie musi się zajmować działalnością gospodarczą, państwo jest po to, byśmy wspólnie organizowali sobie coś, czego w nawet w grupach obywatelskich, grupach kooperantów nie jesteśmy sobie w stanie zorganizować. Nie widzę powodów dla których trzeba preferować szkolnictwo publiczne. Wszystko, co jest lepsze, powinno być preferowane. Wiadomo, że np. rodziny zastępcze są lepsze od domów dziecka. Tak samo jest w gospodarce. Nie jestem w tym skrajny, że jak np. w Nowej Zelandii, gdzie prywatyzowana jest służba więziennictwa. Państwo nie może być opresywne, powinno wspomagać, wspierać obywateli, organizacje pozarządowe, nie przeszkadzać im. Ja uważam, że PO jest partią bardziej prawicową niż PiS. PiS, jeśli chodzi o gospodarkę, jest socjalistyczny, jeśli chodzi o sposób myślenia o relacjach samorząd- państwo, obywatel- państwo jest partią niemal totalitarną. Kiedyś powiedziałem coś, o co miał do mnie pretensje Leszek Dobrzyński, stwierdziłem, że PIS jest to środowisko z jednej strony narodowe, a z drugiej strony socjalistyczne. No a narodowy socjalizm już w historii raz mieliśmy.

Propaganda PiSu często pokazuje PO jako partię nie prawicową...
Jednym, co nas może wyróżniać pośród prawicy, jest to, że my opowiadamy się za państwem świeckim światopoglądowo.
Jestem zwolennikiem wyraźnego rozdziału państwa od Kościoła. To obywatele mają decydować, jak te rzeczy łączyć w swoim własnym życiu.

„Państwo nie powinno zajmować się sferami duchowymi, a Kościół nie powinien brać udziału w życiu politycznym”



Co prawda w Polsce dominuje Kościół Rzymskokatolicki, to jednak nie jeden Kościół, ale wszystkie Kościoły powinny być traktowane na równi.

Czy wierzy Pan, że w koalicji z PSLem uda się obronić sztandarowe postulaty Platformy? Podatek liniowy, jedno mandatowe okręgi wyborcze?
Najważniejszy jest program rządu, precyzyjny, kompromisowy, ograniczony do priorytetów. Może być tak, że PO nawet w 70 procentach nie zrealizuje programu. Najważniejsze, żeby nie brać się od razu za wszystko, ale wyznaczyć priorytety. Ja jestem przekonany, że uda się co najmniej uprościć system podatkowy, a w dalszej perspektywie, w miarę możliwości, wprowadzić podatek liniowy. O wiele bardziej zależy mi na tym, aby wprowadzić w porozumieniu z PSLem okręgi jedno mandatowe i parę innych reform związanych z ustrojem państwa. Chociażby to, by Senat stał się reprezentacją stowarzyszeń, samorządów. Żeby była to izba bardziej reprezentowana środowiska niż partię. Ważne jest partnerstwo, lojalność w koalicji.

Czy Platforma będzie za opłatami za studia?

Podobnie jak w systemie ubezpieczeń emerytalnych są pewne wzorce, z których warto korzystać. Pytanie- kto zacznie pierwszy płacić? Ja studiowałem zaocznie, płaciłem za swoją edukację, stąd jestem w lepszej sytuacji. Rozumiem, że najtrudniejsze jest zacząć płacić za coś, za co do tej pory się nie płaciło. Nawet jeśli zapewni się system sfinansowania dla tych, którzy będą pracować tu, w Polsce, tu płacić podatki i odkładać składki ZUSowskie. Ale pytanie, czy to jest sprawiedliwe, że student Akademii Morskiej, czy medycyny, gdzie tok kształcenia jest bardzo drogi, dostaje dobre wykształcenie, które może potem wykorzystać za granicą, dostaje to z pieniędzy państwa, a więc wszystkich nas, za darmo. A ktoś kto studiuje np. politologię, gdzie tok kształcenia jest dużo tańszy dostaje od państwa też wyższe wykształcenie, mniej uniwersalne w świecie. Ja jestem zwolennikiem systemu kredytów na edukację, połączonego z systemem umorzeń. Trzeba jednak wycenić to, co się dostaje od państwa. Jeśli student otrzymuje dobre wykształcenie od państwa, dlaczego- zarabiając później krocie na zachodzie, nie ma nam tego zrekompensować? Dlaczego my- jak podatnicy-mamy się składać na jego wykształcenie? To on powinien w siebie inwestować. Odpłatność za studia- tak, ale do tego system kredytów i system umorzeń dla tych, którzy tutaj w Polsce płacą podatki i odkładają składki ZUSowskie.

„Trzeba myśleć globalnie, a działać lokalnie”

Jest Pan człowiekiem bardzo aktywnym. Wiadomo, że społeczeństwo obywatelskie w Polsce kuleje. Jak zachęcać ludzi do aktywności?
Trzeba pokazywać, że krok po kroku, uczestnicząc w życiu publicznym, można zdobywać wpływ na otoczenie. Działalność publiczna nie polega na tym, aby w sposób zinstytucjonalizowany móc sobie ponarzekać. Trzeba uzmysławiać sobie co jest złe, i jak wprowadzić lepszy stan rzeczy. Organizujemy się zazwyczaj nie po to, aby coś pogorszyć, ale by naprawiać. Trzeba rozmawiać o swojej przyszłości. Formułować wizję, ale sednem jest nie ocena, ale podjęcie zmian na lepsze. Trzeba zaczynam od małych kroków. Jeśli udaje się cos zmienić w skali osiedla, to nabiera się pewności siebie, apetyt rośnie w miarę jedzenia, wiara, ze można cos zmienić w skali miasta, kraju. Trzeba myśleć globalnie, a działać lokalnie.

Platforma szła do wyborów z hasłem „glosuj pozytywne”. Jednak w Polsce ciężko o pozytywne myślenie, nawet radosne przecież w teorii święta narodowe to zwykle smutne apele poległych.
Nie tego rodzaju obchodów bym oczekiwał. Ja wyrastałem w tradycji Powstania Warszawskiego, ale nie było to użalanie się nad poległymi, ale tak, jak w Muzeum Powstania Warszawskiego, czyli w sposób nowoczesny, komunikatywny pozytywny. Tak samo 11 listopada. Lepszego święta, pokazującego sukces Polaków jako zwycięzców a nie honorowych przegranych, nie mamy. Tu mam pretensje do lokalnych przedstawicieli administracji rządowej, ale też do samorządu lokalnego, że cały czas te uroczystości są takie przaśne, siermiężne i zbyt bogoojczyźniane. To nie są przecież Zaduszki. Trzeba się cieszyć, pamiętać, że możemy zwyciężać. No ale to jest nasza tradycja romantyczna, tak pięknie potrafimy cierpieć. Profesor Czapski, znany socjolog, ciekawie napisał, że dla Polaka bohater narodowy najlepiej żeby nie żył.

„Patriotyzm dla PO to patriotyzm nowoczesny, spoglądający w przyszłość, a nie patriotyzm zatęchły, zapatrzony w kruchtę”



PO mogłaby pokazać patriotyzm pozytywny...
Zwrócę uwagę na 3 maja. Tu już trochę to lepiej wyglądało, bardziej pozytywnie. Ja nie miałem jakichś wielkich pretensji do Kaczyńskich za wielką celebrację rocznicy 15 sierpnia (Święta Wojska Polskiego). Takie święta są potrzebne. Oczywiście nie może być to tak, jak w 1939 r. – płytka duma, silni, zwarci i gotowi a tak naprawdę słabi i zdezorganizowani. Z tych samych powodów jestem zwolennikiem opłacalnej dla Polski obecności naszej armii w Iraku i Afganistanie, bo każda armia jest na tyle silna, na ile jest sprawdzona w realiach działań wojennych. Już nie mówię o tym, że przemysł zbrojeniowy się wtedy testuje. Ale przede wszystkim armia polska to muszą być profesjonaliści, przyzwyczajeni do działań wojennych.

PiS często propagandowo głosi swój rzekomy monopol na patriotyzm... A co na to PO?
Patriotyzm dla PO to patriotyzm nowoczesny, spoglądający w przyszłość, a nie patriotyzm zatęchły, zapatrzony w kruchtę.
W młodości fascynował Pana anarchizm. Jak potoczyła się ewolucja od lewicowego anarchizmu do prawicowego liberalizmu w Pańskich poglądach? To dość ciekawa droga...
Każdy młody człowiek ma w sobie sporą dawkę...

Rewolucjonisty?
Powiedzmy, sprzeciwu wobec rzeczywistości, połączony z brakiem cierpliwości by zmieniać tę rzeczywistość inaczej jak przez rewolucję. Do tego dochodzi brak wiary w instytucję państwa. Ja uważam, że ani państwo, ani demokracja nie są tworami doskonałymi, ale nie ma lepszych alternatyw. Zapewne dałoby się żyć pod rządami dyktatorów, którzy by dbali o swój lud, ale niestety takich dyktatorów raczej w historii nie doświadczyliśmy. Ja także kiedyś byłem niecierpliwy, byłem przeciwnikiem instytucji państwa tym bardziej, że wówczas państwem tym była PRL. Byłem istotnie w młodości zafascynowany abstrakcyjnymi wizjami anarcho syndykalistycznymi. Problem w tym, że nawet gdybyśmy żyli w anarchii, to po pewnym czasie i tak ktoś by nam zaczął zagrażać. Tak więc zawsze i tak pojawi się potrzeba konsolidacji, tworzenia zinstytucjonalizowanej wspólnoty. Państwo jest więc złem, ale złem koniecznym. Mając lat 18, 19 zrozumiałem, że anarchia, komunizm nie mają racji bytu. Ale, jak mawiał Józef Piłsudski, „kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie świnią”, trzeba tylko wiedzieć, kiedy „wysiąść z czerwonego tramwaju”.

Jakie fascynacje poza polityczne? Książka, film, muzyka?
W młodości bardzo dużo czytałem. Staram się odzwyczaić od czytania prasy. Czytanie cudzych poglądów niespecjalnie mnie rozwija, chyba że jest to publicysta wybitnie godny uwagi. Ostatnio dość dużo czytam Hermana Hesse, pisarza niemieckiego , autora „Wilka stepowego”, „Gry szklanych paciorków”. Zamierzam przeczytać parę lżejszych powieści Krajewskiego o przedwojennym Wrocławiu. Czytałem też sporo o historii Szczecina, także literaturę religioznawczą. Co do filmu- bardzo lubię kino czeskie, w ogóle wolę kino europejskie od amerykańskiego. Ostatnio takim filmem, który bym polecił, który oglądałem kilkakrotnie, jest „Rok diabła”, jak też wszystkie inne filmy Petra Zelenki. Lubię też wszystkie filmy Koterskiego, uważam że ”Dzień świra” powinien być puszczany raz w tygodniu po „Wiadomościach”, może Polacy wyciągaliby z tego jakiś wniosek, a w Sejmie być ten film powinien być transmitowany na okrągło. Lubię też filmy w których prócz fabuły zachwyca także scenografia- np. „Niebo” na podst. Scenariusza Kieślowskiego. Co do muzyki moje gusta są bardzo eklektyczne - klimaty alternatywnej muzyki polskiej, punk rock- Dezerter, elektronika- The Cure, współcześnie bardziej poezja śpiewana, grupa Bez Jacka, Turnau, muzyka dawna- średniowieczna i renesansowa, Hendel, muzyka etniczna, bałkańska, celtycka, brzmienia orientalne. Lubię też polski hip hop, głównie teksty Peji, Trzeciego Wymiaru, Łony...

Jego teksty też raczej pouczające dla polityków...
Jak najbardziej... Ważni do mnie są też Pat Metheny i jazz., ale też Marek Grechuta zwłaszcza z lat 70tych,

Na koniec spytam... Jaka marzy się Panu Polska za cztery lata? (oby za cztery, nie za dwa...)
Polska, która może jeszcze nie biegnie, ale idzie wyraźnie w stronę Europy Zachodniej, tamtejszych standardów życia, polityki. Nie boję się Polski, w której będzie więcej ludzi innego koloru skóry innej narodowości, marzy mi się Polska otwarta. Jeżeli będziemy konsekwentnie się rozwijać, za kilkanaście lat dogonimy państwa starej Unii Europejskiej.

A więc Polska, z której już nie będzie potrzeby emigracji na Zachód...
Polska, do której Polacy będą wracali. Może nie tak od razu, jestem realistą, ale w perspektywie najbliższych kilku lat będą tu ludzie wracali. I ci właśnie, którzy wrócą z Zachodu, będą nadawali ton rozwojowi kraju. Nie tylko ich pieniądze, ale i- a nawet przede wszystkim- sposób bycia, mentalność, doświadczenia, pomogą w rozwoju kraju. To jest najważniejsze. Będą opowiadać o standardach zachodnich i pomagać w ich wprowadzaniu u nas. Taka Polska mi się marzy.
Dziękuję za rozmowę.