Czwartkowa noc pełna emocji w klubie Tiger była kontynuacją trwających od początku kwietnia eliminacji do Miss Polonia Pomorza Zachodniego 2007. Tego wieczoru klubie pod naszym szczecińskim magistratem trudno jednak się było zdecydować, co ST gwoździem programu, a co tylko przystawką do dania głównego.
Zacznijmy od tego, że organizator trafił w samo sedno, prosząc o poprowadzenie tego etapu naszą najpiękniejszą panią kierowcę – Klaudię Podkalicką – która równie dobrze czuje się za kierownicą samochodów wyścigowych, jak z mikrofonem w dłoni. Przy okazji musiała się czuć pewniej, gdyż na scenie konsoleta DJa ukryta jest za połową Corvetty, a parę kroków dalej stały dwa interesujące modele Yamahy. Wieczór otwierał taniec czterech ninja przy muzyce z Mission Impossible. Tancerki zebrały gromkie brawa i za chwilę zniknęły w mrokach klubu. Wtedy na scenie pojawiły się kandydatki do tytułu Miss Polonia Pomorza Zachodniego 2007, prezentując stroje sportowe marki Street Fighter. I tutaj słowo wtrącenia. Polska zafascynowana kulturą amerykańską postanowiła nawet upodobnić swoich chłopców do tamtejszych ulicznych wojowników, czyli według mojego wyobrażenia – głównie społeczności afroamerykańskiej i latynoskiej z lekkim dodatkiem znudzonych życiem białych Amerykanów, która w dużo za dużych ubraniach maskujących ich muskulaturę wprost z siłowni i sterydów, ma odstraszać potencjalnego przechodnia, by ten nie śmiał dotknąć ich drogich jeepów. Przeniesienie na polski grunt tego stylu? Poczekamy zobaczymy.

Mało liczna grupa wspomnianych kandydatek pojawiła się na moment na scenie, pokazała napisy w dość newralgicznych miejscach i zniknęła. Po krótkiej przerwie technicznej pojawili się tancerze ze szczecińskiej grupy De Facto. I tutaj brawa były zasłużone. Trzy dziewczyny i tancerz w dopracowanym układzie dali popis możliwościom ludzkiego ciała. Udany popis. Ich występ poprzedzał pokazy brazylijskiego jujitsu w wykonaniu trzech wojowników. Moja wiedza na temat wschodnich sztuk walki jest jednakże dość okrojona, wnioskuję więc, ze jeden był na wyższym stopniu zaawansowania, bo miał czarny strój, dwóch pozostałych ubranych było na granatowo. Nie robiąc sobie krzywdy pokazali jak szybko i skutecznie unieszkodliwić natręta. Najpierw była walka całym ciałem, potem symulowali walkę bokserską.

Kolejnym punktem wieczoru był występ Projektantów Stylu – szczecińskiego składu hip-hopowego, promującego swój nowy album. Trzeba przyznać, że i Szczecin doczekał się swoich piewców – przybyli do Tigera mogli usłyszeć kilka kawałków o Szczecinie i wielkiej miłości tych panów do Szczecina. Nie wszystkim jednak odpowiadał styl wyrażania tych uczuć i zaczęli dyskretnie wymykać się z lokalu. Po Projektantach do akcji wkroczyli bokserzy. I karuzela kręciła się nadal.

Sponsorem głównym tej nocy wrażeń był producent napoju energetycznego Burn, więc z każdego miejsca klubu dochodziła woń tauryny z otwieranych buteleczek z tym napojem. Wszędzie też rzucały się w oczy loga tego sportowego brandu Street Fighter. Goszczących na scenie oświetlały świetlówki w barwach miejskich – za to duży plus. Kochajmy nasze miasto.

Dużo się działo, dużo było braw i duże oczy panowie mieli, gdy się przyglądali pięknym motorom, pięknym i gibkim tancerkom, pięknej prowadzącej i wdzięczącym się kandydatkom. A panie miały uciechę z podziwiania muskularnych, młodych ciał. Czyli dla każdego coś miłego w całkiem przyjemnej oprawie muzycznej i wizualnej. I chociaż klub dość ciasny, każdy znalazł dla siebie miejsce, a wrażenia pozostaną na długo.
Pewnie wiele osób się ze mną zgodzi, że dużo większą uwagę zwraca uroda Klaudii Podkalickiej niż naszych kandydatek do tego zaszczytnego tytułu. Codziennie na ulicy mijają nas piękne kobiety i dziewczęta, nie zobaczymy ich jednak na takim castingu. Z czego to wynika, opinię zachowam dla siebie. Wszystkim kandydatkom jednak życzymy powodzenia, a ja mam już swoją faworytkę w tym gronie.